Rozmowa z Urszulą Brumer, lekarzem medycyny estetycznej, właścicielką Kliniki Młodości, miłośniczką starohawajskiej kultury, dzięki której od lat może dostrzec nowy wymiar piękna. 

 

„Kto naprawdę chce odnaleźć samego siebie, musi nauczyć się obcować z przyrodą, bo oczarowanie jej pięknem wprowadza bezpośrednio w ciszę kontemplacji” – to słowa Jana Pawła II. Miłość do przyrody, zwierząt, cicha kontemplacja, ale przecież także ogromna aktywność, kreatywność. Jest pani zatem bardziej stanowczą businesswoman czy kobietą eteryczną?
Jedno drugiego nie wyklucza – ale raczej uzupełnia i tworzy pełen obraz. Zawodowo wyznaczam sobie wciąż nowe cele, jestem w permanentnym ruchu, ale nic mnie tak nie wycisza jak przyroda, a zwłaszcza woda. Dlatego moje dwa kochane miejsca na ziemi to Olecko, gdzie się urodziłam, i Hawaje, gdzie narodziłam się po raz drugi. To właśnie w kulturze starohawajskiej jestem mentalnie umiejscowiona. Od lat poszukuję odpowiedzi na wiele nurtujących mnie pytań dotyczących m.in. świadomości, podświadomości, sensu życia i właśnie na Hawajach odnalazłam odpowiedzi. Gdybyśmy żyli według zasad starohawajskiej kultury, żyłoby nam się o wiele lepiej. W tej kulturze najważniejsze jest „być”, a nie „mieć”. Dlatego Hawajczycy potrafią cieszyć się najbardziej prostymi sprawami. W każdej sytuacji potrafią odnaleźć i docenić pozytywny aspekt. Na Hawajach łapię dystans: ocean, wulkan, delfiny, które kocham – to mój eden, w którym mogę bardziej wsłuchać się w samą siebie. Zawsze chciałam wiedzieć więcej aniżeli inni, w szkole, na studiach zamęczałam wykładowców pytaniami. Faktem jest, że im więcej wiemy na temat sensu życia, tym bardziej wszystko wydaje się nam bardziej skomplikowane. Najważniejsza jednak w życiu jest świadomość. Po wielu latach, spotkaniach na Hawajach z szamanami, ja tę świadomość już mam.

 

Właśnie, najważniejsze to poznać samego siebie. Jeden z filozofów powiedział, że „ten co panuje nad sobą, ma większą władzę aniżeli królowie”. Wiem, że pani hawajskie doświadczenia sprawdziły się także w praktyce, m.in. w kwestii zakupu domu.
Tak, to prawda. Mój segment pod miastem to dar od Pele, hawajskiej bogini, a moja Niuńka, ukochana sunia, york, bardzo mi w tym pomogła. Mieszkając w kamienicy, na czwartym piętrze, czułam się jak w betonowej klatce. Ciągle niestety brakowało mi czasu. Prowadzenie własnej kliniki, wykłady w Polsce i za granicą nie pozwalały mi zrealizować swojego marzenia, ale im bardziej wsłuchiwałam się w siebie, tym donośniej mój wewnętrzny głos przekonywał mnie, że najwyższy czas na zmiany. Moja sunia, która pomogła mi w wielu biznesowych sytuacjach, bo swoją ekspresją i miłością do całego świata potrafiła diametralnie zmienić nastawienie w negocjacjach u najbardziej twardych oponentów, snuła się smutna po tych 28 metrach. Dlatego powiedziałam „dość” i dzięki mentalnemu wsparciu bogini Pele znalazłam swój wymarzony azyl. Z okien mam widok na piękny las, a Niunia ma całe stado przyjaciół, bo kocha nie tylko psy, ale i koty, a właściwie kocha wszystko i wszystkich.

Ale wiem, że mądrość starohawajskiej kultury zainspirowała panią również do innych działań.
Tak, od wielu lat szkolę lekarzy. Przyznam, że na początku wyznawałam zasadę moich kolegów, by nie dzielić się za bardzo swoją wiedzą i doświadczeniem. Ja musiałam dojść do wszystkiego sama, dlatego nie widziałam powodów, by wskazywać komuś drogę na skróty. Do czasu, kiedy nie przeczytałam słów jednego z mędrców, że „prawdziwy szaman musi wszystko oddać na zewnątrz, bo dopiero wtedy robi w sobie miejsce na nowe i daje Wszechświatowi szansę na nowe pomysły i doświadczenia”. Zastosowałam się – działa.

Pani klinika Medycyna Młodości to miejsce znane i cenione od wielu lat. Skąd pomysł na taką nazwę?
Nie mam w sobie zgody na starość. Całkowicie podpisuje się pod słowami Aubreya de Grey, charyzmatycznego naukowca, który prowadzi badania nad nieśmiertelnością: „Nie istnieje nic takiego jak starzenie się z godnością”. Jeśli wisi nam skóra, wypadają włosy, mamy głębokie bruzdy, to dlaczego mamy sobie nie pomóc? Dzięki wielu zabiegom możemy zatrzymać lub cofnąć czas. Jako jedyna w Polsce wykonuję w tak szerokim zakresie zabiegi z wykorzystaniem własnych komórek macierzystych i regenera-cyjnych. Specjalizuję się w zabiegach autologicznych. Od lat, aby uzyskać optymalne efekty, stosuję także łączone techniki. Nie ulegam modom serwowanym przez firmy. Doskonale wyczuwam granice między interesem firmy a potrzebami pacjentów. W miarę upływu czasu nabieramy doświadczenia, dojrzałości i to jest piękne, ale dlaczego mamy mieć frustrację z powodu starości? Synergia wewnętrznego i zewnętrznego piękna pozwala nam, abyśmy czuli się spełnieni i szczęśliwi, a to przecież w życiu jest najważniejsze.|

 

Rozmawiała Beata Łapińska – dziennikarka, ekspert zarządzania marką, wykładowca akademicki. Współpracowała m.in. z TVP, Telewizją Polsat, TVN Style, Radio Eska. Laureatka wielu polskich i zagranicznych nagród w zakresie public relations i skutecznego zarządzania marką. Dyrektor, doradca ds. public relations m.in. w koncernach energetycznych, wydawnictwach, w Thalgo Poland, w klinice dr Marka Szczyta. Absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego.