Na 42. piętrze wieżowca Cosmopolitan w Warszawie otwarto właśnie nową wystawę, która pozwala rzucić okiem na kolejny fragment, jednej z najlepszych kolekcji sztuki nowoczesnej i współczesnej w naszym rejonie globu, Jankilevitsch Collection. Tym razem mamy okazję obejrzeć unikatowy, niezwykle konsekwentny zbiór dzieł Wojciecha Fangora (1922-2015), polskiego malarza abstrakcjonisty, jedynego Polaka, który mógł poszczycić się indywidualną wystawą w Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku.

 

Tekst: Agata Czarnacka
Zdjęcia: Tacit Investment

 

Wojciecha Fangora wymienia się niekiedy jako jednego ze współtwórców Polskiej Szkoły Plakatu. To prawda, że zaraz po wojnie zaczynał karierę od grafiki, a nawet był asystentem na Wydziale Grafiki warszawskiej ASP – jednak najważniejszy etap jego twórczego życia zaczął się później, gdy odkrył malarstwo, a wraz z nim – abstrakcję.
Abstrakcja była dla Fangora obszarem kształtowania przestrzeni, gry z percepcją i światłem, interakcją. Otwarcie przyznawał się do fascynacji twórcami suprematyzmu i minimalizmu, szczególnie często cytując Kazimierza Malewicza. Ale od Malewicza różnił go jeden, zasadniczy wybór artystyczny: plamy barwne na jego obrazach wchodziły w interakcję ze sobą lub z tłem, były rozmyte, niemal miłośnie przechodziły jedna w drugą. Sam Fangor nazywał to „malarstwem bez krawędzi“. Kiedy, już po kilku latach eksplorowania swojej własnej artystycznej ścieżki, zobaczył dzieła Marka Rothko, zachwycił się, że nie tylko on jest takim „mięczakiem“ („softie“).
Kolejnym osobistym odkryciem Fangora było uprzestrzennienie sztuki. Jako pierwszy na świecie przedstawił (wraz z architektem Stanisławem Zamecznikiem) przestrzenną instalację malarską pt. „Studium przestrzeni“ (1958). Jak pisze Tomasz Fudala, krytyk sztuki i znany kurator: „bez „Studium przestrzeni” trudno sobie wyobrazić historię polskiej sztuki XX wieku (…). Nowe płótna Fangora zachęcały do interakcji. Rozmieszczone na drewnianych ramach w całej galerii, spełniały marzenie o wejściu do wnętrza obrazu. Cztery z nich powieszono na ścianach, a pozostałe zamocowano na stelażach tak, by wisiały do siebie prostopadle, tworząc kąty proste. Obrazy oparte na stopniowaniu koloru, przechodzeniu czerni w biel, czerpały kontrasty z otoczenia. Plamy farb kładzione smugami i okrągłymi skupieniami na zagruntowanym białym płótnie, działały między sobą w obrębie całego pomieszczenia galerii. Oglądający je znajdowali się we wnętrzu obrazu. Na końcu wystawy czekał ukryty kolorowy akcent.

To właśnie dzieła wchodzące w skład „Studium przestrzeni“ otworzyły, najbardziej znany w dorobku Fangora, okres abstrakcyjny. Pokazane w budynku Cosmopolitan dzieła z Jankilevitsch Collection reprezentują właśnie ten nurt twórczości Fangora, a także zaaranżowane zostały w sposób, nawiązujący do słynnej instalacji z 1958 roku. Jednak tym razem interagują nie tylko ze sobą czy ścianami galerii, ale także, dzięki przeszklonej elewacji wieżowca, z fantastycznym widokiem Warszawy z lotu ptaka.
Wystawie towarzyszyła polska premiera wspaniałego, pierwszego na świecie, monograficznego albumu Wojciecha Fangora, przygotowanego przez prestiżowe wydawnictwo Skira. Na tle zgromadzonych w nim reprodukcji jeszcze lepiej widać jak konsekwentna i wyjątkowa jest kolekcja „Fangorów“ zgromadzona w Jankilevitsch Collection. To właśnie zestaw dwudziestu abstrakcji najlepiej uwypukla eksplorowanie interakcji barw, i wspomnianą już, miękkość niedyskretnego przechodzenia koloru w kolor. Wśród dzieł, z których najstarsze były elementami „Studium przestrzeni“ z 1958 roku (w tym np. czarno-białe „Uśmiech Piotra“ czy „Światło Dzidy“) a najmłodsze powstało na przełomie lat 60. i 70., nie znajdziemy wycieczek w stronę figuratywności, takich jak słynne „Postaci“ z 1950 roku (jedno z najbardziej znanych płócien socrealizmu, przedstawiające parę robotników, przyglądających się elegancko ubranej kobiecie w ciemnych okularach) czy „Podaj cegłę“. Nie ma tu także miejsca na neofiguratywne eksploracje z lat 80. i 90., w tym na pejzaże upstrzone jaskrawymi naklejkami, na jakich sklepy podawały ceny towarów, czy na kolorowe, rozluźnione, wyidealizowane akty. Te aspekty twórczości Fangora odnajdziemy dopiero na kartach albumu.

Trzeba przyznać, że z punktu widzenia widza jest to znakomity układ. Obcowanie z abstrakcją Fangora w oryginale to jedyny sposób, żeby dotrzeć do pełni percepcyjnego doświadczenia mocy oddziaływania tych obrazów. Jedne z moich ulubionych abstrakcji Fangora przedstawiają jasnoróżowe kręgi na brudnobiałym tle, lekko podkreślone żółcieniem. Choć nawiązanie do „Białego kwadratu na białym tle“ Malewicza jest oczywiste, obrazy te można odbierać jako studium czułości i lekkości, niewinnej pieszczotliwości, niemalże macierzyńskiej. Reprodukcje nie są w stanie oddać świetlistości tych płócien ani trójwymiarowego rozmycia, tak bliskich sobie na skali, barw. Jednocześnie, dzięki fantastycznemu albumowi autorstwa Magdaleny Dąbrowski, możemy zapoznać się z całością twórczości artysty, którego elastyczność i perfekcja ekspresji, pozostają imponujące: od kubizmu i socrealistycznego formalizmu, przez neosuprematyzm, po wątki postmodernistyczne z ostatnich dekad życia mistrza. |

 


FANGOR: Poza płaszczyzną wizualną
,
42. piętro apartamentowca Cosmopolitan
Warszawa, ul. Twarda 4
Magdalena Dąbrowski, Wojciech Fangor. Color and Space, Skira, 2018 r., 224 s.