Bakłażan uprawiany jest w klimatach tropikalnym i subtropikalnym praktycznie na całym świecie, od Japonii, gdzie eksperymentuje się nad nowymi, wysokowartościowymi odmianami, po Filipiny. Pierwsze wzmianki o jego uprawie pochodzą z Chin z Okresu Wiosen i Jesieni (od VIII do V w. p.n.e.) i Epoki Walczących Królestw (475–221 p.n.e.).

 

 

 

Prawidłowa nazwa tej jagody – gdyż bakłażan jest jagodą, podobnie jak pomidor czy dynia – to „psianka podłużna”. Przynależność do psiankowatych oznacza, że jest on spokrewniony między innymi z tytoniem. To tłumaczy specyficzny, alkaloidowy posmak skórki bakłażana, a także obecność dobroczynnych glikozydów i glikoalkaloidów, substancji używanych w ludowej medycynie aborygeńskiej w balsamie przeciwko nowotworom skóry. Fioletowa powłoka jest także źródłem potężnych przeciwstarzeniowych antyoksydantów, a odpowiedzialne za ów głęboki fiolet antocyjany dbają o prawidłowy przepływ krwi do mózgu i działają przeciwzapalnie. Nic dziwnego, że są kraje, w których bakłażan ma swoje święto!
Bakłażan ma wiele imion: po polsku jest również oberżyną, a dla bardziej poetyckich dusz może stać się gruszką miłosną, jajkiem krzewiastym i bakmanem.
Nazwa sanskrycka, z której wyewoluowała większość nazw bakłażana w językach indoeuropejskich, to vaatingan. Stąd już prosto: berenjena po hiszpańsku, albergínia po katalońsku, aubergine po francusku… Portugalska beringela wróciła rykoszetem do Indii i tak bakłażan stał się również brinjalem bądź, w zależności od regionu, brinjolem. Z kolei włoska nazwa melanzana pochodzi od łacińskiego określenia mala insana, czyli ni mniej, ni więcej: „zwariowane jabłko”.

Bakłażan jest jadany niemal na całym świecie, a specyficzna, wchłaniająca konsystencja miąższu sprawia, że jest on uniwersalną bazą wielu potraw, w tym nawet deserów. Jednak nigdzie nie jest tak celebrowany, jak w niecce śródziemnomorskiej. Jeśli mielibyśmy wskazać jeden kulinarny produkt, który łączy wszystkie kraje tej kultury, byłby to na pewno bakłażan! Od marokańskiego tażinu (rodzaj potrawki mięsno-warzywnej przygotowywanej w specjalnym glinianym naczyniu), przez włoską parmigianę di melanzano (zapiekanka z bakłażana i pomidorów pod ciężką warstwą sera grana), aż po arabski baba ghanoush (doprawione puree z pieczonego bakłażana z pastą tahini, oliwą i ziołami, np. kolendrą) czy bardziej czosnkowy mutabbel lub jego izraelską wersję – hacilim.
Zależnie od odmiany bakłażany nadają się do gotowania i duszenia, marynowania, nadziewania, smażenia, opalania nad ogniem, grillowania, podwędzania, przecierania… Da się je gotować w cukrze – tak powstaje marokański dżem świąteczny – i kandyzować (syryjska mostarda). Jednak specyficzna błonnikowa konsystencja i fakt, że bakłażan chłonie każdy tłuszcz jak gąbka (dlatego to niskokaloryczne warzywo kojarzymy często jako ciężkostrawne i bardzo sycące) sprawia, że najpopularniejszą formą obróbki jest pieczenie.
Niestety nie wymyślono jeszcze sposobu serwowania bakłażana, który zachowałby nietknięte jego jędrność, apetyczny, obły kształt czy uwodzący głęboki fiolet skórki. To właśnie te cechy sprawiły, że bakłażan od tysiącleci ma reputację afrodyzjaku. Choć z pewnością wspomagające wydajność organizmu wartości odżywcze i regulujący akcję serca potas też mają tu coś do powiedzenia! |