Po ostatnim teście hybrydowego Countrymana polubiłem markę Mini. Czy aż tak, aby spodobał mi się najbardziej ekstrawagancki przedstawiciel serii, czyli Clubman?

 

Tekst: Jan Melloman

 

W latach mojej młodości clubbing był w Polsce modnym synonimem zachodniego, konsumpcyjnego stylu życia. Imprezowanie do późnych godzin porannych czy wręcz popołudniowych było receptą na udany weekend. Wakacje na Ibizie, eleganckie kluby, DJ-e, będący nierzadko producentami muzycznymi grającymi wszelkie odmiany muzyki house, były nieodłącznymi atrybutami kształtującego się, wielkomiejskiego lifestyle’u.
Można zaryzykować tezę, że Mini Clubman przywołuje tamte emocje a wersja Cooper S wprost symbolizuje szalone tempo życia, jakie wówczas prowadziłem. Powiedziałbym, że Clubman jest naturalnym rozszerzeniem gamy modelowej Mini i jest najsilniej powiązany z jej pierwotnymi atrybutami. Jest zatem absolutnie metroseksualny, przerysowany (kosmiczne tylne lampy, sposób otwierania drzwi bagażnika, przesadnie długa, charakterystyczna, boczna linia nadwozia), gadżeciarski do bólu (w środku feeria ledowych barw, zmieniających się niczym w pryzmacie, przełączniki w kształcie metalowych uchwytów, mnóstwo chromowanych ozdobników) i krzykliwy (dynamiczny silnik – blisko 200 KM, napęd na 4 koła, charakterystyczne dla Mini ogromne koło na środku deski rozdzielczej, w którym znajduje się główny ekran samochodu).

Do tego całkiem szybki, chociaż nie sportowy. Zabrakło mi jednak elementu, którego brak akurat w Clubmanie, wyjątkowo mnie razi. Chodzi o średniej jakości system audio Harman Kardon, który znajduje się na pokładzie tego samochodu. Nie jest zły, ale jak na auto nawiązujące wprost do clubbingu, którego podstawowym elementem była przecież muzyka, jest dalece niewystarczający. Może BMW powinno zwrócić się do firmy Funktion-One, która projektowała nagłośnienie dla najlepszych klubów na Ibizie? Według mnie wystarczyłby po prostu zestaw B&W montowany w limuzynach BMW.
Podsumowując, moja odnowiona sympatia do samochodów Mini, po tym teście została podtrzymana. Clubman to uroczy, charakterystyczny samochód, który u niejednego kierowcy z mojego pokolenia wywoła burzę sentymentalnych wspomnień, pozostając jednocześnie manifestem nowoczesnej osobowości i otwartości swojego właściciela. |