Bukareszt to nie tylko brzydki, gigantyczny pałac Nicolae Ceausescu. Są w tym mieście miejsca i obiekty urokliwe, jak chociażby restauracja  

Bukareszt nad rzeką Dambovita w południowo-wschodniej części Równiny Wołoskiej położony jest jak Rzym na siedmiu wzgórzach. Ma, jak Paryż, swoje Pola Elizejskie, czyli Bulevardul Unirii. Dochodzi się nim do Domu Ludu „Casa Poporului”. Myśląc bowiem o tym mieście, nie sposób nie wspomnieć o tej ukochanej i znienawidzonej jednocześnie history-cznej budowli. To największy budynek w Europie i drugi, po Pentagonie, największy budynek na świecie – bukareszteńczycy nazywają go zresztą Pentagonem właśnie. Budynek powstał w rekordowym tempie 5 lat (ale nie został ukończony). Non stop, 24 godziny na dobę i 7 dni w tygodniu, budował go zespół 200 architektów i 30 tys. robotników. Pałac został w całości wykonany z budulca i elementów pochodzących z Rumunii. Centralnym punktem miasta jest plac Piata Unirii z giga­ntyczną fontanną pośrodku. Wędrując stąd wzdłuż rzeki w kierunku północno-zachodnim dotrzeć można do najbardziej reprezenta-cyjnej ulicy Bukaresztu. Przy niej wybudowanych zostało wiele secesyjnych, reprezentacy-jnych budowli, cerkwi, a także muzeów, teatrów, eleganckich sklepów i restauracji. Restauracja The Hanging Gardens jeszcze niedawno przeznaczona była tylko dla gości hotelu Berthelot. Dzisiaj dosłownie rozkwitła i przyciąga klientów ciekawą aranżacją wnętrza, a przede wszystkim bujną roślinnością i oświetleniem w stylu retro. Hotel Berthelot otwarto w Bukareszcie osiem lat temu. Początkowo miał tylko nieduży otwarty taras zarezerwowany dla hotelowych gości. Właściciele z czasem postanowili powiększyć restaurację i obudowali taras szkłem i metalem, tak by zapewnić dojście maksymalnej ilości światła. „Postanowiłam, dla kontrastu, ożywić tę przestrzeń bujną roślinnością, chciałam stworzyć swoistą wewnętrzną altanę, coś przypominającego szklarnię, harmonijne i wygodne wnętrze, w którym goście mogliby się poczuć jak w ogrodzie” – tłumaczy projekt nazwany Hanging Gardens (Wiszące Ogrody) rumuńska projektantka wnętrz Alexandra Zabunov Henry. Specjalnie na cele projektu zaproje-ktowała 40 donic, które zwisają z metalowego dachu. Całości dopełnia narożny ogródek, ogród skryty za ścianką z kolistymi otworami, ciągnącą się wzdłuż wygodnych kanap w kolorze świeżej zieleni. Niektóre otwory zostały wypełnione lustrami, co daje wrażenie olbrzymich kropli deszczu. Atmosfery intymności i elegancji dodają całemu pomieszczeniu regulowane kinkiety i lampy portugalskiej firmy DelightFULL. |