Chociaż dopiero zaczynamy święta właśnie zakończył się 22-gi Wielkanocny Festiwal Beethovenowski Elżbiety Pendereckiej. Jeśli miałbym wybrać najważniejsze muzycznie wieczory symfoniczne ostatnich dwóch tygodni wskażę dwa: niedzielny (25-ego marca) gdzie usłyszeliśmy brawurowe wykonanie Symfonii Fantastycznej Hectora Berlioza przez Młodych Niemieckich Filharmoników oraz czwartkowy (29-ego marca), czyli występ NOSPR z Katowic i majestatyczne wykonanie jednego z największych dzieł symfonicznych w historii muzyki czyli II Symfonii Gustava Mahlera „Zmartwychwstanie”.

 

Tekst: Jan Melloman
Zdjęcia: Bruno Frydrych

 

W obydwu przypadkach główny wpływ na mój wybór miał program – i w tym miejscu ponownie wypada złożyć podziękowania Elżbiecie Pendereckiej za ogromną wrażliwość muzyczną i wiedzę w wyborze festiwalowego repertuaru. Symfonia Hectora Berlioza jest fantastyczna nie tylko z nazwy. To jedna z największych symfonii romantycznych daleko wybiegająca poza swoją epokę. Jest niezwykle trudna do wykonania i rzadko można ją usłyszeć na żywo. Tym większe uznanie należy się młodym muzykom z Junge Deutsche Philharmonie, którzy bez kompleksów, w szybkim tempie i w perfekcyjnej synchronizacji zagrali arcydzieło francuskiego kompozytora.

Junge Deutsche Philharmonie „Symfonia Fantastyczna” H.Berlioza

Ale, jeśli spośród dwóch wskazanych wieczorów ktoś by mnie zapytał o wskazanie tego „naj” bez wahania wybiorę ten czwartkowy i II Symfonię „Zmartwychwstanie” Gustava Mahlera.
Podwójna obsada orkiestry, sekcja dęta częściowo grająca na korytarzu, wielki chór, organy, kilka baterii perkusji a to wszystko w wykonaniu jednej z najlepszych orkiestr symfonicznych świata pod batutą amerykańskiego maestro Leonarda Slatkina. Wypełniony po brzegi gmach Filharmonii Narodowej w Warszawie zadrżał w posadach, nie tylko od fortissimo monumentalnego dzieła Mahlera ale także od emocji i wzruszeń publiczności, która blisko kwadrans na stojąco oklaskiwała muzyków. Mimo to nie doczekała się bisów. Bo cóż można jeszcze zagrać po II Symfonii Mahlera? Chyba nic… tylko można wiwatować doceniając ogromny wysiłek, wręcz fizyczny, nie tylko artystyczny całego zespołu ale przede wszystkim geniusz austriackiego kompozytora. Jeśli zastanawialiście się nad symboliką świąt Wielkanocy II Symfonia Gustava Mahlera „Zmartwychwstanie” jest bez wątpienia ich pełną, muzyczną emanacją.

Pozwolę sobie w tym miejscu przytoczyć kilka słów poświęconych temu wiekopomnemu dziełu autorstwa wybitnego polskiego muzykologa, profesora Ryszarda Daniela Golianka.

„Stoimy nad grobem osoby, którą bardzo kochaliśmy. Przed naszymi oczami przesuwa się całe jej życie: dążenia, namiętności, cierpienia i osiągnięcia. I teraz, w tym trudnym momencie, zadajemy sobie pytania. Co dalej? Czym jest życie, i czym śmierć? Dlaczego żyjemy? Dlaczego cierpimy? Czy to tylko przerażający żart? Będzie ciąg dalszy? Czy nastąpi życie wieczne?”

W taki poważny sposób rozpoczyna się literacki komentarz do „II Symfonii c-moll”, komponowanej przez Mahlera w latach 1888-94 i wykonanej (w niepełnej postaci) po raz pierwszy 4 marca 1895 roku w Berlinie pod jego dyrekcją. W latach 1896-1900, a więc już po tym prawykonaniu, powstały w sumie trzy, nieco różniące się szczegółami, wersje komentarza programowego. Na ich podstawie Gilbert Kaplan, amerykański dyrygent i badacz muzyki Mahlera, zrekonstruował zakres tematyczny „II Symfonii”. Jest więc mowa w tym utworze o życiu i śmierci, o metafizyce i religii. Podtytuł kompozycji – „Zmartwychwstanie” – zawiera czytelne przesłanie teologiczne, natomiast konstrukcja symfonii i treści zawarte w jej poszczególnych częściach uwydatniają teleologiczny sens egzystencji ludzkiej, prowadzący z ziemskiego świata do życia wiecznego.

„W moich dwóch symfoniach nie ma niczego poza pełną treścią mojego całego życia”. Symptomatyczna wypowiedź Mahlera dotycząca obu pierwszych „Symfonii”, sugeruje związek jego postawy artystycznej i estetycznej z zasadami ideowymi i światopoglądem. Niedługo po skomponowaniu „II Symfonii” – w 1897 roku – jej twórca zdecydował się na przyjęcie chrztu i przejście na katolicyzm. Jakkolwiek do dziś badacze jego biografii dyskutują, czy decyzja ta stanowiła wyraz głębokich przemian duchowych artysty, czy też wynikała raczej z powodów czysto koniunkturalnych (chęć objęcia przez Mahlera stanowiska dyrektora Opery Wiedeńskiej, niedostępnego wówczas Żydom), to przecież sugestywność przedstawionej w „II Symfonii” muzycznej wizji Zmartwychwstania pozostaje niezrównana. I niezależna od światopoglądu religijnego odbiorców tego monumentalnego utworu.