Sweat Magnusa von Horna to fascynujący portret młodej trenerki fitness, która ma kilkaset tysięcy fanów na Instagramie i, jak sama mówi, oddaje innym cząstkę siebie. W zamian sama ogrzewa się w blasku ich spojrzeń. Często jednak czuje się samotna, niezrozumiana i zagubiona. To jednak nie tylko kolejna opowieść o samotności w sieci, ale przede wszystkim przejmujący, głęboki portret pokolenia niemal zrośniętego z social mediami. Film dobitnie pokazuje, jak dziwne i sztuczne są niektóre zachowania w sieci. Produkcja złożona, wielobarwna i zaskakująca, której piękno i głębię przekazu lepiej jednak chłonąć zmysłami niż opowiadać. Ten film po prostu odczuwa się całym sobą. To kino absorbujące, przyciągające, wywołujące dyskomfort i stawiające pytanie o jego źródło. Żywo angażuje widza w fabułę i zaraża specyficzną, trudną do określenia energią. Sweat to film przewrotny, wyrazisty, niejednoznaczny i piekielnie dobrze zagrany. Magdalena Koleśnik jako Sylwia dosłownie błyszczy na ekranie. Umiejętnie zmieniając swoje oblicze, pokazując wiele różnych twarzy i odcieni osobowości, zwyczajnie kradnie ekran tylko dla siebie. W jej kreacji widać bogate życie wewnętrzne i rozdarcie bohaterki. Film Magnusa von Horna udźwignął podjęty trudny temat i jest jednym z najlepszych polskich filmów ostatnich lat. Nic dziwnego, że produkcja zdobyła sześć nagród na festiwalu filmowym w Gdyni i zakwalifikowała się do selekcji Cannes. Koniecznie do obejrzenia! |