Haftuje piękne obrusy, projektuje bajeczne ogrody, aranżuje wnętrza domu. Miała być fizykiem jądrowym, a została cenioną chirurg plastyczną dr n. med. Małgorzata Chomicka-Janda.

 

Tekst: Beata Łapińska

 

Pasjonuje panią projektowanie ogrodów oraz aranżacja mieszkań. Jednak została pani chirurgiem plastycznym…

Tak, to prawda, uwielbiam projektować ogrody, kocham naturę, piękno. Kiedy wybierałam swoją zawodową drogę, nie było jeszcze kierunków, na których uczono by projektowania ogrodów, dlatego zdecydowałam, że zostanę fizykiem jądrowym. Jak to w życiu bywa, przypadek zweryfikował moje plany. Miałam zaszczyt i przyjemność poznać profesora chirurgii Stanisława Kuśmierskiego. Profesor opowiadał z tak wielką pasją o swojej pracy, że dosłownie trzy miesiące przed maturą zdecydowałam, że będę zdawać na medycynę. Skończyłam studia na Wydziale Lekarskim Śląskiej Akademii Medycznej, a cztery lata później ukończyłam pierwszy stopień specjalizacji w zakresie ortopedii i traumatologii. Następnie uzyskałam tytuł specjalisty II stopnia w zakresie chirurgii plastycznej i rekonstrukcyjnej. W 2002 roku obroniłam pracę doktorską i uzyskałam tytuł doktora nauk medycznych.

Chirurgia plastyczna wymaga od lekarzy ogromnego wysiłku fizycznego…

Tak, to fakt, operacje plastyczne trwają po kilka godzin, co wymaga ogromnej siły i maksymalnego skupienia. Na bloku operacyjnym najważniejszy jest oczywiście pacjent, ale muszę mieć podzielną uwagę, bowiem to ja zarządzam i odpowiadam za przebieg zabiegu. Każdego pacjenta traktuję bardzo indywidualnie. Na bloku wszystko musi być przygotowane perfekcyjnie w każdym, nawet najmniejszym detalu. Cieszę się, że mogę operować w klinice Promedion, w której są aż trzy sale operacyjne i sprzęt najnowszej generacji, co zapewnia nam, lekarzom, pełen komfort, a pacjentom najwyższy poziom bezpieczeństwa. Z tą kliniką mamy podobne priorytety: stawiamy na jakość, a nie na ilość. W klinice Promedion każdy z chirurgów plastycznych ma do dyspozycji swoją salę operacyjną, co eliminuje presję czasu. Mam w sobie, obok pokory, bardzo dużo entuzjazmu. Uczestniczę w międzynarodowych sympozjach, warsztatach. Cały czas uczę się najnowszych trendów, metod w chirurgii plastycznej. Pacjenci cenią mnie za podejście pełne empatii i serdeczności. Pozwala mi to na utrzymanie dobrego kontaktu z moimi dawnymi pacjentami. Moim mentorem jest profesor Jerzy Strużyna. Niezwykły człowiek i znakomity chirurg plastyk.

Na forach pacjenci piszą o pani niezwykłym cieple i serdeczności. Sama odnoszę wrażenie, że z powodzeniem mogłaby pani być muzą włoskich malarzy – tajemniczy ciepły uśmiech, burza jasnych włosów…

Mogłabym żyć we Włoszech, w czasach renesansu, bardzo lubię książki z tego okresu. Dużo czytam, w szczególności biografie i książki historyczne. Lubię opowieści o kobietach silnych i niezależnych, takich które odegrały ogromną rolę w dziejach europejskich monarchii. Fascynują mnie miejsca i przedmioty, które mają swoją historię i na których czas odcisnął piętno i nadał im szczególny charakter. Podobnie jest z projektowaniem ogrodów – doceniam w nich piękno detalu, bogactwo kolorów. W ogrodzie czuję się wolna. Cieszę się, kiedy coś budzi się do życia. Pochylam się nad każdą złamaną gałązką, by ją ratować – śmieję się, że pomoc i ratowanie to jedna z moich misji w życiu. Wspólnie z córką pomagamy też zwierzętom ze schroniska, właśnie tam spotkałam jednego z najwierniejszych przyjaciół – mojego psa.

Oprócz haftowania i projektowania pani pasją są także podróże.

Z córką podróżujemy po całym świecie. Patrycja biegle mówi w kilku językach, między innymi hebrajskim i hiszpańskim, co bardzo nam pomaga w poznawaniu świata. Ostatnio zwiedzałyśmy Japonię i Chiny, a w planach mamy już dalsze wyprawy. Z radością jednak wracam zawsze do mojego domu i ogrodu marzeń, bo to jest moje miejsce na ziemi. |