Adaptacja słynnej powieści Louisy May Alcott z 1868 roku. Historia czterech sióstr od lat inspirowała twórców innych dzieł kultury. Dotychczas powstało ponad dwadzieścia różnych wariacji tej opowieści. Greta Gerwig po sukcesie swojego debiutanckiego filmu Lady Bird postanowiła raz jeszcze opowiedzieć o młodych dziewczynach, które wchodzą w dorosłość, wykorzystując do tego własną wrażliwość artystyczną. By podkreślić pewną powtarzalność problemów młodych kobiet, najnowsza wersja historii korzysta z zabiegu przeskoków czasowych. Zestawienie podobnych scen obok siebie uwidacznia nowe sposoby radzenia sobie z podobnymi przeciwnościami losu. Film jest świetnie zagrany. Saoirse Ronan wielokrotnie kradnie ekran dla siebie, gdy jako rezolutna Jo walczy o prawa do głosu i miłości na własnych zasadach. Jej przemowy są porywające, a dynamiczna gra aktorki umożliwia łatwe kibicowanie bohaterce. Świetna jest Florence Pugh jako Amy, dziewczyna która zawsze czuła się w cieniu pozostałych sióstr. Nic dziwnego, że obie aktorki zostały nominowane do Oscara za swoje kreacje. Niezły jest Timothée Chalamet. Młody aktor po raz kolejny ogrywa wprawdzie wariację na temat zagubionego młodzieńca, która tak wybitnie poszła mu w filmie Tamte dni, tamte noce, jednak należy przyznać, że Amerykanin świetnie radzi sobie w takich rolach. Małe kobietki wciągają do swojego świata i urzekają przede wszystkim dynamiczną końcówką, spinającą opowieść intrygującą klamrą. |

Michał Kaczoń – dziennikarz kulturalny, fan popkultury w różnych jej odsłonach. Zagorzały pasjonat i stały uczestnik polskich i światowych festiwali filmowych.