Wernisaż wystawy Ignacego Witza zgromadził w Muzeum Karykatury im. Eryka Lipińskiego wielbicieli jego twórczości oraz członków rodziny, w tym wnuki. Jeden z nich, Michał Fogg, opowiada, jak doszło do powstania wystawy.

 

Ojca mojej mamy, Dziadka Ignacego, nie znałem, zmarł w wieku 52 lat, cztery lata przed moim urodzeniem. Za życia, ani tym bardziej po śmierci, nie był artystą nader rozchwytywanym. Kiedy umarł, słuch o nim zaginął i tylko mój ojciec promował jego twórczość, organizując wystawy m.in. w Kassel czy Poznaniu i Warszawie. Zbliżała się okrągła rocznica urodzin Dziadka Ignacego i pomyślałem, że to dobra okazja, żeby o nim przypomnieć. Rozważałem najpierw Lwów, miejsce jego urodzin, potem Kazimierz nad Wisłą, gdzie przez wiele lat jeździł i zmarł. Z różnych powodów w obu miejscach nie udało się zorganizować wystawy. I wtedy Muzeum Karykatury, gdzie organizowałem Ogólnopolski Festiwal Piosenki Retro im. Mieczysława Fogga, wydało mi się miejscem idealnym. Muzeum jest w posiadaniu około 200 prac Dziadka, a on sam bardzo serdecznie przyjaźnił się z Erykiem Lipińskim.

Dostałem zielone światło od pani dyrektor Elżbiety Laskowskiej i zaczęło się żmudne wybieranie z ogromnego rodzinnego archiwum prac, z których ostatecznie kuratorka wystawy, pani kustosz Karolina Prymlewicz. zdecydowała się na kilkadziesiąt. Dziadek, wszechstronnie uzdolniony, uprawiał satyrę, karykaturę, grafikę, litografię, gwasze, robił ilustracje, malował oleje. Chcieliśmy, żeby wystawa dała możliwie pełny obraz jego twórczości. Później być może zawita do Kazimierza. Planujemy również wmurować tablicę pamiątkową na ścianie domu, w którym mieszkał i tworzył na Żoliborzu.
W przyszłym roku ukaże się książka o twórczości Ignacego Witza, pierwsza z planowanej przez Muzeum Karykatury serii Sylwetki o polskich satyrykach i karykaturzystach, a w niej kolejny pokaźny zbiór prac artysty. Wystawa Oczy są radarem mózgu. Ignacy Witz (1919-1971) otwarta jest do marca 2020 roku, ale lepiej nie odwlekać wizyty, bo przecież marzec właściwie już zaraz. |