Niezwykle trudno jest stworzyć samochód, który zgarnie mnóstwo nagród
i w bardzo konkurencyjnym i najbardziej rosnącym segmencie wywoła spore zamieszenie. Ale jeszcze trudniej jest pójść za ciosem i umiejętnie podtrzymać to zainteresowanie, wyznaczając kolejne cele.

 

Tekst: Jan Melloman

 

W przypadku tego modelu cel jest bardzo ambitny – rzucić wyzwanie największym, niemieckim koncernom w segmencie superluksusowych SUV-ów. I nie chodzi tylko o wyzwanie technologiczne czy estetyczne. Przy cenach oscylujących powyżej pół miliona złotych nie ma żadnych kompromisów. Rywalizacja toczy się o to, jak łącząc technologię z estetyką i osiągami, odnaleźć drogę do serca zamożnego kierowcy, nie irytując go jednocześnie natłokiem elektroniki. Wszak przeważnie to użytkownicy dojrzali, którzy prawo jazdy uzyskali w czasach, gdy jedynym elektronicznym narzędziem w samochodach był zegarek, przeważnie na ich nadgarstkach. Wsiadając do współczesnych, supernowoczesnych samochodów, zastanawiam się, kiedy moje kilkunastoletnie doświadczenie kierowcy zostanie wystawione na próbę. W Volvo stało się tak przy pierwszej próbie ruszania. Będąc przekonanym, że wszystkie parametry są ustawione poprawnie, nie mogłem odjechać – samochód po prostu nie chciał ruszyć. Powód, który odkryłem po pewnym czasie był prozaiczny – nie zapiąłem pasa. Jeśli zatem chcecie na parkingu przeparkować swoje Volvo choćby o pół metra, musicie zapiąć pas. Nie wiem, ile w takim podejściu jest autentycznej troski o kierowcę, a ile fetyszu z legendarnej szwedzkiej innowacyjności w dziedzinie bezpieczeństwa. Muszę jednak uczciwie przyznać, że w tym przypadku w całej rozciągłości można zastosować znane polskie przysłowie, ale czytane w ten sposób: Złe dobrego początki – to była pierwsza i jedyna kontrowersja, jaką wzbudził we mnie ten samochód. Volvo XC90 w wersji Excellence to nie tylko najnowsza technologia w praktycznie każdej dziedzinie, począwszy od hybrydowego układu napędowego o ogromnej mocy (320 koni z silnika benzynowego + ponad 80 z elektrycznego), ale także samochód, który bardzo umiejętnie łączy technologię z wyszukanymi potrzebami kierowcy i pasażerów. Żadne rozwiązanie nie jest pretensjonalne, nawet najbardziej luksusowe i wydawałoby się zbędne akcesoria, jak kompaktowa lodówka z kieliszkami w podłokietniku między tylnymi fotelami, wydają się naturalnym rozwiązaniem dla najbardziej wymagających. Całość wnętrza jest subtelna i chociaż nowoczesna, to szlachetnie wykończona. Warto tu wspomnieć o rozwiązaniu, które pozwoliło Volvo użyć sformułowania, o którym marzy każdy producent: takie rzeczy tylko u nas! Tak, w segmencie SUV-ów tylko w Volvo XC90 w wersji Excellence za tylnymi drzwiami znajdziecie dwa fotele (zamiast kanapy) zaprojektowane i wykończone lepiej niż fotele przednie, oferujące poziom komfortu wprost z prywatnych odrzutowców.

Ktoś, kto chciałby skrytykować takie rozwiązanie, używając argumentu, że najdroższa wersja modelu XC90, mimo gabarytów potężnego SUV-a oferuje de facto możliwość przewiezienia maksymalnie czterech pasażerów i w dodatku ma mniejsze możliwości załadunkowe (z powodu akumulatorów silnika elektrycznego bagażnik jest wyraźnie mniejszy niż w innych wersjach XC90), nie ma pojęcia, na czym polega filozofia projektowania dóbr luksusowych. To nie jest samochód do wożenia dziatwy na wakacje. To samochód do podróżowania z klasą, nie tylko na dystansach miejskich, ale na wszelkich, nawet najbardziej odległych trasach. System sterowania tak skomplikowanym i nowoczesnym samochodem jest w wypadku Volvo XC90 Excellence nadzwyczaj przyjazny i nieskomplikowany. Deska rozdzielcza cieszy minimalistycznym wyglądem i zgrabnie wkomponowanym dużym, pionowym ekranem, który jest responsywny i szybkością działania przypomina najnowsze tablety. Warto wspomnieć o detalach; logiczne podziały i rozwinięcia wyświetlanych sekcji, właściwa i intuicyjna kolejność wyświetlanych informacji, bardzo elegancka czcionka systemowa, dostęp do obszernej pomocy z każdego poziomu oraz adaptacyjne podświetlenie sprawiają, że kierowca odczuwa naturalną potrzebę poznania wszystkich ustawień swojego ultranowoczesnego samochodu. Dla mnie najważniejsze było oznaczenie, które dostrzegłem, zanim wielki tablet z deski rozdzielczej zdążył wyświetlić pierwszy komunikat. To oznaczenie Bowers & Wilkins. Znam je od lat wczesnej młodości, gdy rodzice ulegli moim namowom i wydali sporo na moje pierwsze audiofilskie kolumny: monitorowe głośniki marki B&W. Jakość tej firmy jest legendarna, a co ważne – autentyczna. Ich kolumny grają wspaniale. Byłem zatem ciekaw, czy równie dobrze jak swoje kolumny zaprojektowali cały system audio do Volvo XC90. Pierwsze miłe zaskoczenie to obecność klasycznego equalizera, z którego coraz częściej rezygnują twórcy samochodowych systemów audio. Oprócz tego są także cztery systemowe wzmocnienia dźwięku, które można dodatkowo dostroić za pomocą wspomnianego equalizera. Dla mnie optymalnie brzmi opcja „studio”. Za pomocą algorytmu lekko podkreśla temat główny utworu i, co ciekawe, nie dotyczy to tylko muzyki klasycznej, ale każdej innej, łącznie z klubowym house’em czy zwykłym popem. Powstaje wrażenie, że pianista lub skrzypek gra, a wokalista śpiewa jakby bliżej naszych uszu. Dodatkowo dalsza scena muzyczna pozostaje selektywna i nie drażni nawet przy dużym natężeniu dźwięku. Oddając auto do redakcji, zauważyłem pewne rozwiązanie techniczne związane z banalną, choć ważną czynnością spryskiwaczy przedniej szyby. Gdy uruchomimy tę funkcję, płyn nie wydobywa się z dysz w masce, ale wypływa gdzieś z wycieraczek. Pomyślałem przez moment, że być może tak inteligentny samochód wyczuł mój żal z konieczności oddania samochodu i wycieraczki zalały się łzami… A podsumowując na poważnie, muszę przyznać, że o ile cała linia XC90 jest bardzo udanym projektem, o tyle wersja Excellence urzeka. Jeśli Volvo uda się skutecznie zawalczyć ze stereotypami zamożnych klientów, którzy w przypadku samochodów z najwyższej półki niemal automatycznie kierują się w stronę marek niemieckich lub japońskich, to odniesie sukces także w segmencie ultraluksusowych SUV-ów. |