Kiedy w 1996 roku Wisława Szymborska odbierała Literacką Nagrodę Nobla, była już uznaną poetką i – co tu kryć – osobą po siedemdziesiątce. Być może dlatego tegoroczna, a technicznie rzecz biorąc ubiegłoroczna, nagroda dla Olgi Tokarczuk zastała Polaków z opuszczoną gardą. Tokarczuk, której twórczość od powieściowego debiutu w 1993 roku towarzyszy nam zaledwie dwadzieścia kilka lat, może wprawiać nas w lekkie zakłopotanie.

 

Tekst: Przemysław Bociąga
Zdjęcia: Łukasz Rajchert/Archiwum Nfm

 

To właśnie stąd – przynajmniej częściowo – nietypowy rozgłos tego Nobla. Olga Tokarczuk – feministyczna pisarka z dredami, której Nobel potrzebował – zatytułował swój obszerny artykuł o noblistce prestiżowy brytyjski The Guardian, wskazując, że powieści Tokarczuk są oczywiście uniwersalnymi opowieściami o duszy ludzkiej, ale między wierszami sugerując też, że o niektórych duszach są jednak bardziej niż o innych. Żywa i zaangażowana w sprawy społeczne, wypowiadająca się często na aktualne tematy związane z naszym życiem codziennym, Tokarczuk nie jest postacią nadającą się na pomniki z brązu. Dlatego też nie na brąz stawiają ci, którzy chcą dziś uczcić noblistkę, a razem z nią polską literaturę.

Zaczęło się od lasu

Z tą inicjatywą wystąpił Kraków, którego władze zdecydowały o posadzeniu 25 tysięcy drzew i nazwaniu nowego obszaru Prawiek na cześć książki Prawiek i inne czasy. Na przełomie października i listopada w nowohuckich Kujawach pojawią się dęby, lipy, buki, wiązy i jawory, które rosnąć mają po wsze czasy.
Nietypowy, wielohektarowy pomnik wywołał jednak kontrowersje. Jak zauważają, cytowani przez krakowską Gazetę Wyborczą, Mariusz Waszkiewicz z Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody i radny Łukasz Maślona, lokalizacja lasu nie jest prestiżowa. Kujawy to okolice podkrakowskiej Huty im. Lenina, która dziś działa pod marką ArcelorMittal. Zaniepokojeni podejrzewają, że miejsce jest zanieczyszczone. A las – postulowany zarówno przez miasto i Krakowskie Biuro Festiwalowe, jak i przez Zarząd Zieleni – budzi u nich bliższe skojarzenia z rekultywacją terenu niż z kultywowaniem sztuki. Las jednak powstaje z błogosławieństwem jego patronki i opinią, że podobnie jak literatura Tokarczuk, drzewa potrafią zmieniać świat na lepszy.

Opisywanie rzeczywistości

Choć Olga związana jest z krakowskim Wydawnictwem Literackim, ze wszystkich dużych miast najbliżej jej zapewne do Wrocławia, w którym mieszka, a od urodzenia związana jest z ziemią lubuską. Pewnie dlatego to Wrocław najchętniej i najgłośniej chwali się pisarką. To tu znajdzie się siedziba fundacji jej imienia, której partnerował będzie Wrocławski Dom Literatury. Na takie właśnie zastosowanie czekała willa Marii i Tymoteusza Karpowiczów, która ostatnią wolą zmarłego w 2005 roku pisarza, miała zostać przeznaczona do tego, by żyć literaturą. Taki właśnie cel przyświecał będzie fundacji, która stać się ma miejscem spotkań pisarzy i tłumaczy z całego świata, działającym poprzez edukację, programy stypendialne czy rezydencyjne. Tokarczuk, absolwentka psychologii i przez kilka lat praktykująca psychoterapeutka, zdaje się wierzyć w diagnostyczną i terapeutyczną funkcję słowa i rozciągać ją na słowo pisane. Dlatego chce, by fundacja zajmowała się opisywaniem rzeczywistości, w której niebezpiecznie szybko narastają nastroje ksenofobiczne i nacjonalistyczne, oraz człowieka jako części natury.

Pomniki a vista

Takich – większych i mniejszych, ale zawsze nietypowych – pomników i pomniczków Tokarczuk w ostatnich tygodniach doczekała się mnóstwo. Książki. Magazyn do czytania w najnowszym numerze umieścił plakat z wizerunkiem i podziękowaniem, który co gorliwsi wieszali nie tylko w domach, ale także w miejscach publicznych. Warszawa swoje gratulacje zawiesiła… na budynku przy skrzyżowaniu Nowego Światu i Świętokrzyskiej, w samym centrum miasta. W tym samym miejscu, należącym do miasta lokalu Nowy Świat Muzyki, odbyło się Narodowe Czytanie świeżo upieczonej noblistki. Chyba najskromniejszym w formie, ale najgłośniejszym – i bardzo ciekawym w treści – pomnikiem, było jednak jeszcze jedno działanie Wrocławia: zastąpienie książkami Olgi Tokarczuk… biletów komunikacji miejskiej, i to na cały tydzień. Choć wygląda to jak prosta akcja promocyjna, trzeba przyznać, że ma w sobie coś frapującego: to właśnie dzięki takim działaniom ulice wypełniają się książkami, przestrzeń nasyca się literaturą. Sama Tokarczuk na konferencji po powrocie do Polski z promocyjnego objazdu w Niemczech (gdzie zastała ją informacja o Noblu) powiedziała: Wydaje mi się, że jest jakiś statystyczny związek między wielkim ego a nieczytaniem.

Tu były książki Olgi

Może więc sposoby, w jakie miasta upamiętniają wydarzenie ćwierćwiecza (tyle minęło od ostatniego polskiego literackiego Nobla), są adekwatne do charakteru pisarki, która została doceniona? Tokarczuk nie odżegnuje się od przypisywanej jej postawy feministycznej. Przyznaje, że pewnym zwrotem w myśleniu zarówno o literaturze, jak i o historii, która w jej książkach zajmuje ważne miejsce, było docenienie roli kobiet. Historia opowiadana przez ich pryzmat nie jest historią wielkich wydarzeń, panów we frakach, podpisujących traktaty i wysyłających innych mężczyzn na fronty. Jest historią kobiet, które zostają w domu, które pilnują, by pod nieobecność mężczyzn wychować do przyszłego życia nowe pokolenie dzieci. Jest historią zapobiegliwości i codziennego trudu w miejsce bohaterstwa. Takie bohaterki niekoniecznie potrzebują spiżowych pomników na zbiegu ważnych ulic w centrum miasta. Często nawet wolą system mikrointerwencji, niewielkich zmian na lepsze w naszej tkance społecznej. Drobne dowody pamięci.
Wszystkie te – mniej lub bardziej niematerialne – pomniki Tokarczuk upamiętniają jej sukces lepiej niż spiżowa figura. A już najlepszym pomnikiem pisarki są puste półki bibliotek i księgarni z napisem: Tu były książki Olgi Tokarczuk. Jeśli ta „zaraza” rozniesie się na sąsiednie regały – trudno o lepszy pomnik. |