Tegoroczna wiosna w Polsce bardziej przypominała lato. Tym większa była pokusa, aby skorzystać z ciepła i słońca także podczas jazdy samochodem. Tak naprawdę, w pełni można to zrobić tylko w jeden sposób: podróżując kabrioletem.

 

Tekst: Jan Melloman

 

Jeśli dodatkowo to kabriolet marki premium, i to w wersji wyczynowej, uroki jazdy z otwartym dachem stają się wręcz radosnym fetyszem. I chociaż niektóre wieczory potrafią być chłodne, prowadząc takie auto lepiej założyć lekki sweter zamiast zamykać dach – skądinąd niezwykle elegancki i solidny, wykonany z materiału przypominającego flausz lub aksamit. Przed testem kabrioletu Mercedesa Klasy C AMG w wersji C43 (jest jeszcze mocniejsza wersja z oznaczeniem C63) wydawało mi się, że przywilej podróżowania kabrioletem nie wymaga aż tak dużej mocy (blisko 370 KM) i sportowych osiągów. Częściowo nadal to podtrzymuję, jednak dostrzegam fascynującą pokusę, drzemiącą w mocy takiej wersji kompaktowego cabrio Mercedesa. Chcąc dyskretnie cieszyć się jazdą bez dachu, np. w ruchu miejskim, spokojnie możemy tego doświadczyć w rzeczonym Mercedesie. Natomiast, jeśli chcemy warknąć na innych uczestników ruchu (poprzez aktywację sportowych brzmień układu wydechowego) i zakosztować wyścigowych emocji, musimy jedynie wybrać na środkowej konsoli konfigurację sport lub sport+. Wtedy zaczyna się szaleństwo. Oczywiście w pełni kontrolowane, gdyż samochód posiada stały napęd na 4 koła i wszystkie możliwe systemy dbające o bezpieczeństwo.

Zaopatrzony jest także w rewelacyjną skrzynię 9G-Tronic, która mając do dyspozycji aż 9 przełożeń, sprawnie i niemal bezgłośnie napędza auto do dowolnej prędkości. Co ważne, samochód jest tak sprytnie zaprojektowany, że nawet przy dużych prędkościach i otwartym dachu można spokojnie rozmawiać bez podnoszenia głosu lub słuchać muzyki. Ale muzyki wręcz należy słuchać głośno, ponieważ jak każdy Mercedes, także i ten został wyposażony w doskonały system audiofilskiej marki Burmester, który dostarcza wysokiej jakości dźwięk. Jest mocny, selektywny, bez żadnych przesterowań i sprawnie nagłaśnia samochód bez dachu, nawet przy dużych prędkościach. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że system Burmestera montowany w Mercedesach jest dedykowany muzyce poważnej. Oczywiście każda zabrzmi poprawnie, ale prawdziwi melomani usłyszą i docenią niezwykle naturalny, soczysty dźwięk skrzypiec, który w innych systemach ma tendencję do wpadania w nieprzyjemne, metaliczne przesterowanie i głęboką akustykę brzmienia całej orkiestry symfonicznej.

Być może logo marki w postaci charakterystycznego „f” (identyczne jak kształt otworów rezonansowych instrumentów smyczkowych) nie jest wybrane przypadkowo. Wspomnę jeszcze o bardzo klasycznym wnętrzu auta: okrągłych, analogowych zegarach, które po faceliftingu, jaki w tym roku czeka Klasę C, zapewne zostaną zastąpione tabletem, wygodnych, sportowych siedzeniach z zagłówkami wyposażonymi w nawiewy, małej kierownicy i małym bagażniku. Z zewnątrz samochód jest przepiękny: ma lekko uszlachetniony przedni pas wlotu powietrza do chłodnicy oraz zupełnie inny tył, z niezwykle urokliwymi, szerokimi lampami wykonanymi w technologii LED. Każdy dostrzeże, że z dachem lub bez dachu, to najpiękniejszy przedstawiciel Klasy C. Wybierając muzykę, która towarzyszyła mi przy tym teście, sięgnąłem po słynne „Święto wiosny” rosyjskiego symbolisty Igora Strawińskiego. Tytuł sam w sobie idealnie pasuje do tego samochodu, jednak powiązań jest więcej; to pierwsza kompozycja wprowadzająca do muzyki nową, atonalną harmonię i operująca ogromną dynamiką dźwięku (orkiestra prawie non stop gra forte lub fortissimo) oraz pierwsza, która w tak szeroki sposób wprowadza perkusję do utworu symfonicznego, w tym guiro – kubański instrument o charakterystycznym, ostrym brzmieniu. Swoje głośne, „wydechowe” guiro, ma także ten Mercedes. |