W Polsce, czyli gdzie… Dyba Lach i Adam Lach od czterech lat szukają odpowiedzi
na to pytanie słowem i obrazem, myślą i emocją. Otwarci na wszystko, co usłyszą i zobaczą, na każdą historię i każdą prawdę, która obala przyjęte na wiarę mity o tym, kim jesteśmy.

 

Zdjęcia: Adam Lach/Dyba Lach
Wysłuchała: Beata Brzeska

 

NA WŁASNE OCZY
A.L.: W Polsce powstaje niewiele złożonych projektów dokumentalnych, które opowiadałyby o naszym kraju w sposób autorski, analityczny, szerszy. Chcieliśmy tę lukę wypełnić. Naszą inspiracją była amerykańska fotograficzna podróż, w jaką wyrusza od lat wielu fotografów, jak choćby Robert Frank w swojej książce The Americans, bo to on pokazał, że żeby zrozumieć, gdzie się żyje i skąd się jest, to trzeba objechać cały kraj, wejść do wielu mieszkań i porozmawiać z wieloma ludźmi.
D.L.: Ja chciałam z Polski wyjechać, żeby spojrzeć na nią z dystansu i zrozumieć, a Adam chciał o niej opowiadać. Wtedy postanowiliśmy spotkać się w połowie drogi i, przed decyzją o migracji i wyjściu poza własny kontekst kulturowy, sprawdzić, jaki jest ten nasz kraj.
Chcieliśmy zrozumieć, co wpływa na to, kim jesteśmy jako jednostki i jako członkowie społeczności, czy to się zmienia, jak i dlaczego. Czy chcemy budować tu swoją przyszłość. Od razu założyliśmy, że pryzmat pojęcia narodowości będzie stałym punktem odniesienia.
Wyszliśmy od podziałów i granic – historycznych, kulturowych, geograficznych – i próbowaliśmy znaleźć odpowiedzi na pytania: kim jest „swój”, kim jest „obcy”.
Chcieliśmy zobaczyć, jak to wygląda z perspektywy innej niż warszawska bańka.

Projekt rewizje
A.L.: Jako fotograf pracuję w mediach od lat, wiem, jak działają. Znam też swój kraj, choćby z racji poprzednich projektów, ale chciałem go przejechać wzdłuż i wszerz i zobaczyć, jak go sam interpretuję. Po kolejnym projekcie zrozumiałem, że nie interesuje mnie już reporterska fotografia, ale to, jak widzę rzeczywistość i ludzi, których spotykam. Co naprawdę widzę. Wtedy pojawiło się clue naszego projektu – chcieliśmy się trochę zrewidować, skonfrontować wyobrażenia z rzeczywistością.
D.L.: Od co najmniej dziesięciu lat media mówią o podziale naszego społeczeństwa – politycznym, ale też terytorialnym: Polska wschodnia i zachodnia, Polska A i B.
A my mówimy: sprawdzam, bo naszym zdaniem drzemią w nas podziały głębsze i położone zupełnie gdzie indziej.
Byliśmy ciekawi, czym naprawdę żyją ludzie na wsiach, w małych miastach, miasteczkach. Założyliśmy, że poddamy społeczeństwo analizie krytycznej, biorąc pod uwagę konteksty, odniesienia i mity obecne w literaturze, sztuce i kulturze, od co najmniej XVIII wieku.

Sposobem przez Polskę
D.L.: Siedzimy w samochodzie, jedziemy, gadamy ze sobą, gadamy z ludźmi. Przez tydzień, dwa, jesteśmy w drodze. Staramy się być kompletnie neutralni, bez poglądów wygłaszanych na dzień dobry, bo inaczej ludzie zamykają się i nie chcą rozmawiać.
A.L.: Bardzo precyzyjnie łączymy słowo z obrazem, żadna fotografia nie powstaje przypadkowo. Z poszczególnych spotkań, miejsc, opowieści, wyciągamy te znaczenia, które wydają się nam najlepsze do opowiedzenia naszej historii. Moja fotografia jest wrażeniowa, emocjonalna, symboliczna. Szukam obrazów, które można czytać, rozkładać na czynniki pierwsze, szukać szczegółów, kontekstów. A tekst, podpis, wywiad będzie dodawał jej realizmu, „ściągał na ziemię”, umiejscawiał w czasie i przestrzeni.

D.L.: Mamy swoje mapy mitów i stereotypów obecnych w naszej kulturze: matka-Polka, Polak-katolik, jedność narodowa, chłop kosynier, mesjanizm, polska gościnność, rodzinność. Zastanawiamy się, gdzie i jak one funkcjonują. Jeszcze w Warszawie staramy się dotrzeć do ludzi zaangażowanych lokalnie i zorientowanych w specyfice miejsca, w którym żyją. To oni pomagają nam dotrzeć do właściwych rozmówców. Jedziemy, rozmawiamy i czasem wszystko wywraca się do góry nogami, bo życie jest bogatsze od przyjętych założeń. Chociaż mamy ramowy program każdego wyjazdu, nie ograniczamy się i jesteśmy otwarci na każdy nowy, pojawiający się kontekst czy perspektywę.

Czego nie widać z wielki ego miasta
D.L.: Ogromnej różnorodności. Funkcjonuje taki mit, że wszyscy jesteśmy tacy sami i mieścimy się w dwóch kolorach – białym i czerwonym. A rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej, jesteśmy totalną mieszanką. Zrewidował się nam mit o przywiązaniu do wartości narodowych, godła, hymnu, wielkich pojęć. Widać silny patriotyzm lokalny i absolutną ignorancję dla reszty Polski.
A.L.: Pomiędzy niektórymi regionami można by spokojnie postawić granicę i wprowadzić paszporty, różnice bywają tak duże, a granice tak wyraźne – jakbyśmy odwiedzali dwa odrębne światy. Z kolei tam, gdzie nie ma silnego poczucia regionalizmu (np. Bieszczady), jest silne poczucie polskości.
D.L.: Ludzie otwierają się, kiedy naprawdę jesteśmy uważni na to, co mają do powiedzenia. Kiedy nie wchodzimy  w dyskusję, nie przekonujemy do swoich poglądów.
Kiedy słuchamy. To, jak się okazuje, ważna umiejętność.
A.L.: Poza dużym miastem ludzie są mniej „pakietowi”, ich wybory i przekonania są bardziej różnorodne i złożone. Fakt bycia wegetarianinem nie łączy się automatycznie z szeregiem innych wyborów, tak, jak najczęściej dzieje się np. w Warszawie. Nie ogranicza środowisko, grupa, moda czy trend. Poglądy są wymieszane, czasem zaskakujące, sprzeczne – i to jest przepiękne. Ja po tym projekcie, po tych godzinach rozmów i bycia sam na sam podczas zdjęć, będę zupełnie kimś innym.

Po Rewizji
D.L.: Pracujemy nad książką i wystawą – to będą efekty materialne. W sferze niematerialnej to stworzenie platformy do dialogu i wymiany poglądów na tematy, o których za mało rozmawiamy na co dzień, a które nas bardzo określają i często dzielą, np. jak silna jest pamięć historyczna, co buduje poczucie tożsamości, czym dla młodych ludzi jest patriotyzm. Książka będzie symboliczna, metaforyczna. Pozostawi bardzo duże pole czytelnikowi, który będzie musiał sobie sam poskładać te wszystkie historie. Da impuls surowy i lakoniczny.
A.L.: Chcemy otworzyć i przewietrzyć głowy, postawić więcej pytań niż dać odpowiedzi. W Polsce ludzie mają różny background, przyjmują inne założenia, racje się różnią, ale są równie racjonalne i logiczne. Nie można ich wartościować, to jest pierwszy krok.
Od tego powinien zacząć się dialog. Chcemy wrócić z naszą książką do miejsc, w których byliśmy, i porozmawiać. Dać pretekst do zmiany w komunikacji, do rozmowy właśnie. To jest takie trochę misyjne.
D.L.: Bo my jesteśmy trochę takimi wariatami. Nasi koledzy dziennikarze się śmieją: O, to ci, którzy jeżdżą po Polsce. Już nikt tego nie robi. |

Adam Lachfotograf, twórca wizualny, autor książki fotograficznej Stigma (nagroda w konkursie International Photography Award oraz Neverland, wybrana do autorskiej kolekcji książek fotograficznych Martina Parra prezentowanych w Tate Gallery oraz  ogłoszonea Książką Roku w konkursie Grand Press Photo 2017). Współpracownik Newsweek Polska, publikował w The New York Times, Le Monde, L’espresso, The Guardian, Die Zeit. Laureat kilkunastu nagród konkursów fotografii prasowej. Jego fotografia Wolność została ogłoszona Ikoną 30-lecia w międzynarodowym konkursie Press Club Polska.

Dyba Lachdokumentalistka, producentka, autorka, absolwentka PWSFTViT w Łodzi na wydziale Organizacji Sztuki Filmowej oraz Fotografii Prasowej w Instytucie Dziennikarstwa UW. Współautorka książki fotograficznej Stigma. Laureatka DEBUTS 2015 – międzynarodowego konkursu młodych fotografów.