Raz w roku wrota pałaców królewskich w miastach Agadir, Casablanca, Fez, Meknes, Rabat i Tanger otwierają się przed zwykłymi śmiertelnikami. 11 stycznia każdy może wejść do środka i na własne oczy zobaczyć, jak mieszka Muhammad VI. To tego dnia przypada święto narodowe, obchodzone na cześć uchwalenia Manifestu Niepodległości A-Mamlakah al-Maghribiyyah, czyli Królestwa Maroka.

 

Tekst i zdjęcia: Katarzyna Skorska

 

Casablanca to główny ośrodek przemysłowy i kulturalny, największy port morski Maroka, a także największe miasto w Maghrebie, liczące ponad trzy i pół miliona mieszkańców. Niewiele różni się od europejskich metropolii. Nowoczesne centrum to szerokie bulwary i aleje, a drapacze chmur, luksusowe hotele i sklepy nadają tej części miasta charakter tętniącej życiem metropolii ze sporym zapleczem finansowym.

Wielki meczet i małe rozczarowanie

Jeśli marzysz o klimatach ze słynnej filmowej Casablanki – mocno się rozczarujesz. Bogart nigdy nie był w Maroku, a słynny obraz w całości nakręcony został w fabryce snów. Ale czegoż się nie robi dla turystów…
W 2004 roku pewien przedsiębiorczy Amerykanin otworzył niedaleko portu Rick’s Café. To jedna z niewielu turystycznych atrakcji Casablanki – obok tej największej, i to w dosłownym znaczeniu! Jest nią Meczet Hassana II, stojący na sztucznym nasypie ponad taflą oceanu. Jeśli wierzyć opowieściom, przez przezroczystą posadzkę w jego wnętrzu widać rozbijające się o brzeg fale. Pojedynczy minaret meczetu wznosi się 210 metrów nad ziemią, co czyni go najwyższym minaretem na świecie i najwyższą budowlą w Maroku. Jego budowę ukończono w 1993 roku. Jest to trzeci co do wielkości meczet świata islamskiego (po Mekce i Medynie) oraz jeden z kilku zaledwie islamskich obiektów sakralnych w Maroku, na odwiedzenie którego zezwala się wyznawcom innej wiary. Przed meczetem rozciąga się wielki plac, na którym w czasie ważnych uroczystości może zebrać się nawet 80 tysięcy wiernych. Natomiast poza Meczetem Hassana II w Casablance właściwie nie ma wiele do oglądania. To po prostu wielka metropolia ze wszystkimi jej wadami. Na uwagę zasługuje może jeszcze dzielnica wokół Place Mohammed V, czyli najbardziej reprezentacyjna część miasta. Wokół placu wzniesiono okazałe budynki użyteczności publicznej z przepięknie zdobionymi elewacjami. W pobliżu znajdują się warte obejrzenia ogrody Parc de la Ligue Arabe z palmowymi alejami i zadbanymi trawnikami oraz biały gmach Cathédrale du Sacré Coeur. Katedra została wzniesiona w czasach kolonialnych i łączy w sobie elementy europejskich i marokańskich tradycji architektonicznych. Losy katedry były skomplikowane –zaraz po odzyskaniu przez Maroko niepodległości mieściła się tam szkoła, a potem teatr i ośrodek kultury. Bardziej uważny obserwator obok luksusowych hoteli i drapaczy chmur dostrzeże także slumsy zbudowane z blaszanych odpadów. Nazwane są one (z języka francuskiego) bidonvilles, czyli „miasta-blaszaki”.

Gniazdo piratów

Jakieś dziewięćdziesiąt kilometrów na północ od Casablanki, przy ujściu rzeki Bu Rakrak, leży Rabat, historyczna i obecna stolica Maroka. Pierwsze osady na tym terenie powstawały już w VIII wieku p.n.e. Później Rzymianie założyli osiedle Sala Colonia, które przetrwało rozpad imperium i stało się nawet na pewien czas stolicą Niepodległego Królestwa Berberów. W XII wieku władcy z dynastii Almohadów urządzili tu swoją bazę wypadową przeciwko hiszpańskiej rekonkwiście. Miasto otoczono potężnymi murami – dziś to główna atrakcja turystyczna Rabatu – i nazwano Ribat al-Fatah (Zwycięska Twierdza). Ponownie rozkwitło w XVII wieku.
Tym razem dzięki piratom mauretańskim, którzy bogacili się, napadając na pełne towarów statki hiszpańskie i portugalskie powracające z kolonii. Piraci wybrali właśnie Rabat na swoją siedzibę, a nawet sprawili, że miasta Rabat i Salé utworzyły na pewien czas Niezależną Republikę Bu Regreg. Mimo że sułtani usiłowali ograniczyć piractwo, aż do XIX wieku żaden władca nie miał nad nimi kontroli. I tak Rabat był przez stulecia centrum piractwa w zachodniej części Morza Śródziemnego. Najczęściej odwiedzanym zabytkiem Rabatu jest Meczet Hassana, a właściwie to, co z niego pozostało. Przez bramę wchodzi się na szeroki, kamienny plac, z którego wyrasta las nieukończonych kolumn.
Rozpoczęta w XII wieku budowla przetrwała do XVIII wieku, kiedy to zawaliła się podczas trzęsienia ziemi. Po jednej stronie owego niesamowitego placu wznosi się Wieża Hassana ‒ jedyna ocalała po trzęsieniu ziemi część meczetu. Po drugiej zaś znajduje się prostokątny, biały jak śnieg budynek z zielonym dachem. To Mauzoleum Muhammada V. Wejścia do mauzoleum pilnuje dwóch strażników ubranych w tradycyjne stroje, ale wstęp jest wolny. W Rabacie koniecznie też trzeba zajrzeć do starej medyny i położonej tuż za nią kasby Al-Udaja z wąskimi uliczkami, białymi i błękitnymi ścianami, które przywołują wspomnienia greckich wysepek porozrzucanych na morzach Jońskim i Egejskim.

W średniowiecznym labiryncie

Jedno z najświętszych miast islamu, pierwsza stolica Maroka, w średniowieczu naukowe centrum medycyny, filozofii i matematyki; Fez założony w VIII wieku, był początkowo niewielką miejscowością, ale dość szybko rozbudował się od chwili, gdy w 807 roku władca Idris II ustanowił je stolicą kraju. Pod koniec X stulecia miasto stało się już niekwestionowanym ośrodkiem kulturalnym, religijnym i gospodarczym marokańskiego państwa. Przed wejściem do zabytkowej medyny nasz przewodnik udziela kilku istotnych rad i przestróg. Mamy iść gęsiego, po jednej stronie wąziutkich ulic, ustępować z drogi obładowanym ogromnymi tobołami osiołkom i mułom, pilnować się, a jeśli już się zgubimy ‒ stanąć w miejscu i cierpliwie czekać. Rzecz jasna, gubiliśmy się raz po raz w plątaninie uliczek mrocznej, ale urokliwej medyny. Chętnie błądziłabym po tym niesamowitym, pełnym kontrastów mieście bez końca. Kolorowe kramy, gwarny, barwny tłum kłębiący się we wszystkich kierunkach, rzemieślnicze manufaktury: piekarnie, stolarnie, tkalnie, farbiarnie, piękne mozaiki, grube mury i ornamentowane drewniane drzwi kryjące niezwykłe tajemnice… Bodaj największe wrażenie robią garbarnie Chouwara, w których niewiele zmieniło się od XVI wieku, kiedy to Fez był centrum przemysłu skórzanego. Bydlęce skóry suszą się tu wciąż na dachach, następnie są czyszczone i farbowane przez półnagich farbiarzy w gigantycznych, budowanych na kształt plastra miodu kadziach. Widok wręcz bajeczny, ale nieprawdopodobny odór może przyprawić o mdłości, toteż każdy zwiedzający otrzymuje przed wejściem gałązkę świeżej mięty. Fez potrafi oszołomić i zauroczyć swoją odmiennością. To miejsce, w którym krążenie po labiryncie tętniących życiem ulic staje się fascynującą przygodą.

Uliczna impreza bez końca

Samo brzmienie słowa Marrakesz jest kwintesencją egzotyki i orientu. Marrakesz to niekwestionowana stolica południowej części kraju, pełna zabytków i atrakcji turystycznych. Marrakesz, podobnie jak Fez, był przez jakiś czas stolicą potężnego marokańskiego sułtanatu. Najbardziej uderzającą cechą budynków na ulicach Marrakeszu jest ich czerwonawa barwa. Tradycyjnym budulcem miasta jest tabia ‒ materiał złożony głównie z czerwonej gliny. Miasto otaczają gaje palmowe i słynne ogrody, a wszystko to na tle majaczących w oddali, majestatycznych grzbietów Atlasu. Marrakesz ‒ czerwone miasto o wielu twarzach, którego sercem jest plac Jemma el-Fna budzący się nocą. Co wieczór odbywa się tam wielki targ ze straganami restauracyjnymi, wokół których gromadzą się kuglarze, berberyjscy opowiadacze legend i historii, bębniarze, muzycy gnawa, zaklinacze węży, samozwańczy uzdrawiacze. Plac został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, ale nie wiadomo dokładnie, jak powstał. Także pochodzenie nazwy nie jest do końca wyjaśnione. Uważa się, że oznacza ona „plac bez meczetu” lub „zgromadzenie umarłych”, co nawiązywać ma do targów niewolników i egzekucji, jakie odbywały się tutaj aż do XIX wieku. Plac Jemma el-Fna stał się popularny poza granicami kraju dzięki hippisom, którzy licznie ściągali do Maroka w latach 70. wabieni ogólnodostępnym kifem – tutejszą marihuaną. Ten, kto powiedział, że plac Jemma el-Fna to największa na świecie imprezownia pod gołym niebem, chyba się nie mylił. Natomiast ja chętnie przyjechałabym
do Marrakeszu zimową porą. I to wcale nie z powodu pięćdziesięciostopniowych upałów panujących tu latem. Bo zimą zaledwie 1,5 godziny drogi od Marrakeszu w górach Atlas znajduje się… stacja narciarska. Tereny narciarskie Oukaimeden położone są na wysokości od 2600‒3200 metrów n.p.m. W ośrodku działa kilka wyciągów, a najdłuższa trasa ma podobno 3 kilometry długości. Ciekawie byłoby to sprawdzić.

Znaczy Mogador

W drodze z Marrakeszu do Agadiru zaglądamy na chwilę do Essaouiry zwanej także As-Sawiną, a wcześniej Mogadorem. Miasto leży nad Oceanem Atlantyckim około 170 kilometrów na północ od głównego kurortu Maroka – Agadiru i w podobnej odległości na zachód od Marrakeszu. Na tym terenie osiedlili się już w VII wieku p.n.e. Fenicjanie, potem pojawili się tu Kartagińczycy i Rzymianie. Na początku XV wieku Portugalczycy założyli tu przyczółek handlowy i wojskowy pod nazwą Mogador. Gdy tylko docieram do portu pełnego pomalowanych na niebiesko rybackich łodzi, zakochuję się w tym mieście. Swój wygląd Essaouira zawdzięcza sułtanowi Sidi Mohammedowi, który zlecił uwięzionemu tu francuskiemu architektowi Theodorowi Cornut zaprojektowanie uliczek i placów. Przy uliczkach starego miasta, wpisanego w 2001 roku na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, znajduje się mnóstwo sklepów z wyrobami marokańskiego rzemiosła. Z szachownicy uliczek trafiam do najciekawszego miejsca starówki – fortu Skala de la Ville zbudowanego przez Portugalczyków. Wzdłuż murów obronnych ustawione są liczne działa, przez wąskie otwory podziwiać można spienione fale oceanu. Z fortu widoczne są Îles de Mogador zwane także Wyspami Purpurowymi ‒ od morskich skorupiaków znajdowanych tam jeszcze przez Fenicjan, którzy wytwarzali z nich bardzo trwały purpurowy barwnik. Obecnie wyspy znane są przede wszystkim wśród ornitologów jako miejsce lęgowe sokołów Eleonory, nazwanych tak na cześć sardyńskiej księżniczki, która zadbała o ochronę tych ptaków. Sokoły gniazdują tu od kwietnia do października.

Agadir i argania

W drodze z Essaouiry do Agadiru podziwiamy kozy pasące się… na drzewach. To widok, który można spotkać tylko w tej części Maroka. Kozy uwielbiają owoce drzew arganiowych, z których wyrabia się oliwę i kosmetyki ‒ od kremów i balsamów po olejki. Drzewo arganiowe jest endemitem. Nigdzie poza Marokiem nie udało się go wyhodować tak, by owocowało. Rośnie w południowo-zachodniej części kraju, w regionie Souss ‒ właśnie pomiędzy Agadirem i Marrakeszem. Argania żyje i owocuje średnio 150‒200 lat, ale spotykane są okazy nawet 400-letnie. Na pierwsze owoce trzeba czekać pół wieku. Pień arganii jest często poskręcany i sękaty, co pozwala kozom wspinać się na drzewa, zjadać ich liście i owoce. Owoce arganii są żółte, przypominają nieco oliwkę lub śliwkę. Wewnątrz znajdują się pestki, a w nich z kolei są nasiona, mniejsze od ziarna słonecznika, zawierające olej. Argania robi furorę we współczesnej kosmetyce, natomiast Agadir robi karierę wśród kurortów. Ongiś był to spokojny port handlowy, skąd wywożono bawełnę i trzcinę cukrową. Dzisiaj jest największym ośrodkiem turystycznym Maroka. Kto lubi tętniące życiem nowoczesne kurorty, będzie się tu czuł jak ryba w wodzie. Wzdłuż głównych ulic oraz nadmorskiej promenady znajdziemy niezliczone butiki, bazary, restauracje, kawiarnie i bary, a także nocne kluby i dyskoteki. Agadir słynie też z piaszczystej plaży w kształcie półksiężyca. Jest długa na ponad 6 kilometrów, szeroka prawie na 100 metrów i niestety zwykle dość tłoczna. Mnóstwo tu atrakcji, poczynając od nart wodnych, skuterów, rowerów wodnych, a kończąc na przejażdżkach po plaży konno albo na wielbłądzie ‒ byśmy nie zapomnieli przypadkiem, że wszak jesteśmy w Afryce. |

Maroko położone jest w północno-zachodniej Afryce, nad brzegiem Oceanu Atlantyckiego i Morza Śródziemnego. Kraj graniczy z Algierią, Saharą Zachodnią i hiszpańskimi enklawami w Afryce, czyli Ceutą i Mellilą. Maroko zalicza się do państw Maghrebu. Przez środek kraju przebiega pasmo Atlasu Wysokiego, na południu kraju wznoszą się góry Antyatlas, zaś u wybrzeży Morza Śródziemnego położone są góry Ar-Rif. Maroko to nie tylko góry, ale również kamieniste i piaszczyste pustynie Sahary, które położone są w południowej i południowo-wschodniej części kraju. Przed podróżą należy zaopatrzyć się w środki przeciwko dolegliwościom żołądkowym i biegunce (można kupić je również w miejscowych aptekach). Powinno się pić wyłącznie wodę przegotowaną bądź mineralną butelkowaną, a owoce i warzywa starannie umyć i obrać przed spożyciem. Fotografowanie osób bez ich zgody lub z ukrycia jest niemile widziane i spotkać się można z gwałtownym sprzeciwem lub żądaniem opłaty za fotografowanie.
Maroko leży w dwóch strefach klimatycznych: na wybrzeżu klimat podzwrotnikowy, w głębi kraju bardzo suchy, odmiana klimatu górskiego. Średnie temperatury w lipcu wahają się od 35 do 44°C, choć zdarzają się dni, w których temperatura sięgała 54°C. Średnia temperatura w najchłodniejszym miesiącu – styczniu – to 10-12°C.