Zrób sobie wycieczkę

Wycieczki niestandardowymi szlakami turystycznymi na dobre wrosły w miejską tkankę. Łączą one edukację i rozrywkę. Często eskapady te oparte są na prawdziwych wydarzeniach, dotyczą istniejących budynków, osób, wiążą się z poszukiwaniem ostałych i niezniszczonych znaków przeszłości. Z drugiej strony spacerujemy szlakiem fikcyjnych bohaterek i bohaterów znanych z filmów czy powieści.

 

Tekst: Kuba Wojtaszczyk

 

Pośród wypadów z dziewczynami z książek Sylwii Chutnik, frajerami z trylogii Grzegorza Kalinowskiego, śledzeniem Leopolda Tyrmanda, wycieczek w poszukiwaniu modernistycznej architektury i żydowskiej dzielnicy oraz kobiet, które zasłużyły się dla danego miasta, dostajemy swoiste do it yourself, czyli antologię Legend warszawskich wydaną przez Muzeum Warszawy. Dlaczego określam książkę mianem „zrób to sam”? Otóż, prócz pokaźnego zbioru tekstów (do których jeszcze wrócę), podarowano nam mapę, z którą możemy sami przechadzać się tropem podań stolicy.
To, co odróżnia legendy od baśni i bajek, jest przeważnie ścisłe przyporządkowanie miejsca akcji do konkretnej lokalizacji. Niektóre podania usiłują wytłumaczyć pochodzenie nazwy ulicy, dzielnicy, czy miasta lub objaśnić wizerunek utrwalony w herbie miejscowości. Wszyscy słyszeliśmy o Warsie i Sawie, Syrenie, Bazyliszku i Złotej Kaczce, ale czy na pewno umiemy je przypisać do konkretnych warszawskich lokalizacji? Czy wiemy, co wydarzyło się na placu Zamkowym, ulicach Piwnej, Świętojańskiej, Tamka i Kanonii? Jaka legenda wiąże się z placem Trzech Krzyży, pałacykiem Marii Kazimiery, pałacem w Wilanowie i kościołem Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny? Pewnie kiedyś o tym słyszeliśmy w szkole, domu, czytaliśmy na lekcjach polskiego, ale gdzieś nam ta wiedza uleciała. Z pomocą przychodzi Muzeum Warszawy.
Czytamy we wstępie: „Wśród sześćdziesięciu jeden tekstów znalazły się zarówno opowieści spisywane w XIX wieku przez historyka Walerego Przyborowskiego oraz folklorystów Kazimierza Władysława Wójcickiego i Romana Zmorskiego, jak i dwudziestowieczne opracowania literackie legend, autorstwa m.in. Edmunda Jezierskiego, Artura Oppmana, Ewy Szelburg-Zarembiny, Hanny Januszewskiej (…), Wandy Chotomskiej, Zdzisława Nowaka, a także teksty powstałe już w XXI wieku, w większości wcześniej niepublikowane”. Faktycznie, liczba zebranych tekstów i nazwiska ich autorów robią wielkie wrażenie. A warszawskich legend jest znacznie więcej, wystarczyłoby na kilka tomów, dlatego też Muzeum Warszawy kierowało się nie tylko walorami artystycznymi, ale przede wszystkim różnorodnością i historycznymi zmianami opisywanych lokalizacji. Taka przebieżka przez wieki jeszcze bardziej skłania do rzucenia okiem na omawianą pozycję.
Aby przybliżyć samą stolicę i specyfikę poszczególnych podań, w Legendach warszawskich przytoczono szkic historyczny o mieście, który w bardzo przystępny sposób prowadzi nas przez zmiany, jakie Warszawa przechodziła od chwili swojego powstania. Poszczególne legendy oznaczono dwoma kolorami w zależności dla kogo są one dedykowane; tak więc czerwony oznacza dla dorosłych, a zielony dla dzieci. To znacznie ułatwia, jeżeli chcemy poczytać dzieciakom – a warto. Należy zauważyć, że niektóre historie są brutalne i krwawe.

Przystanków legend jest sporo. Warto poświęcić weekend lub dwa, idealnie wiosną lub wczesnym latem, na zbadanie ich wszystkich, przejść się szlakiem podań warszawskich, porównać je ze sobą i jeszcze lepiej poznać stolicę naszego kraju.

 

Wraz z książką zaczynam spacer od najstarszej części Warszawy, czyli oczywiście Rynku Starego Miasta. W tym miejscu rozgrywa się akcja mojego ulubionego, otwierającego antologię tekstu, pt. Widmo Szelburg-Zarembiny (opowieść smutna i z dreszczykiem). Zaraz pędzimy dalej, na ulicę Wąski Dunaj i do kamienicy pod Świętą Anną. To tutaj dostajemy pierwszą (a jest ich kilka) opowieść o Syrenie. Kolejne, niezwykle barwne, ciekawe i ewoluujące, przeczytamy przy okazji wizyty na ulicy Rybaki. W legendzie O szlachetnym Gryfie i pięknej Syrenie Marii Krüger dowiemy się o miłości tytułowych bohaterów i odwadze w walce ze Szwedami. Gdy Gryf ginie, warszawiacy zmieniają wizerunek w herbie na Syrenę. Rybaki to też podania o genezie samej nazwy miasta. To znamy – oczywiście od Warsa i Sawy. Co ciekawe, para ta przedstawiana jest czasami jako rodzeństwo, a czasami jako małżeństwo. Bardzo ciekawie obie legendy łączy wspaniała Wanda Chotomska, która przedstawia Sawę jako kobietę przemienioną w syrenę przez Czarodzieja. Pisze: „Za siedmioma falami, za siedmioma wirami, w głębi Wisły, w najgłębszej wodzie, w zamku z czarnych korzeni, wśród grążeli, grzybieni, żył przed laty okrutny Czarodziej. Brodę miał z wodorostów, zbroję z rybich łusek, z pancerzy raków-skorupiaków, żelazną tarczę i miecz z żelaznym ostrzem. A oczy – zimne jak lód i serce twarde jak nienawiść”.
Na Krakowskim Przedmieściu warto zajrzeć do dawnego Kirkutu, tutaj ponownie usłyszymy Szelburg-Zarembinę. Z kolei Złota Kaczka, czyli tak naprawdę zaklęta w niej księżniczka, pojawia się w kilku wersjach. Najczęściej możemy na nią trafić w Zamku Ostrogskich, ale w swojej najstarszej wersji wydanej drukiem miejsce akcji zmienia się na ruiny pałacu Gozdzkich-de Nassau.
Przystanków legend jest sporo. Warto poświęcić weekend lub dwa, idealnie wiosną lub wczesnym latem, na zbadanie ich wszystkich, przejść się szlakiem podań warszawskich, porównać je ze sobą i jeszcze lepiej poznać stolicę naszego kraju. Wycieczkę można zakończyć w Pałacu w Wilanowie lub rozłożyć się na trawie przed Zamkiem Ujazdowskim i posłuchać opowieści Zdzisława Nowaka. Zapowiada się naprawdę świetna wycieczka po rodzimej historii. Niech antologia Legend warszawskich towarzyszy nam, jak towarzyszyła poprzednim pokoleniom. Stanowi ona (także wizualną!) gratkę dla dzieciaków i dorosłych. |