Słuchając bożych głosów, czyli inauguracja organów piszczałkowych w Narodowym Forum Muzyki

 

Długo oczekiwany koncert inauguracyjny organów piszczałkowych w NFM mamy już za sobą. Cztery tysiące siedemset piszczałek zabrzmiało i wypełniło wnętrze sali koncertowej NFM, zapierając dech w piersiach i czarując słuchaczy.

 

Tekst: Krzysztof Gardecki

 

Instrument miał być uruchomiony wcześniej, ale cały projekt został opóźniony przez pandemię. W najlepszej pod względem akustycznym sali koncertowej w Polsce, brakowało dotąd jedynie organów piszczałkowych, które Mozart nazywał królem instrumentów. Organy zaprojektowane i zbudowane przez Orgelbau Klais z Bonn już są w NFM i rozbrzmiewają. To absolutnie królewski instrument – na miarę najnowocześniejszej sali koncertowej. Rolls-Royce wśród organów.

Król instrumentów

Miałem możliwość w trakcie próby generalnej zajrzeć do wnętrza organów. Już z perspektywy widowni instrument robi ogromne wrażenie. Należy zacząć od tego, iż sama sala koncertowa NFM jest złożoną machiną akustyczną – to przestrzeń o akustyce zmiennej, pozwalającej na modelowanie i zmiany pogłosu. Otwierając komory akustyczne, można uzyskać niemal akustykę katedralną. Taka sala koncertowa wręcz wymagała organów szytych na miarę.
Po wejściu do wnętrza instrumentu pomyślałem, że chociaż człowiek ma w swojej naturze wielką moc destrukcji, to zdarza mu się tworzyć rzeczy piękne, genialne – takie, jak ten instrument. Pierwsze wrażenie robią dwa stoły gry – mobilny na scenie, połączony z instrumentem światłowodem oraz drugi na balkonie, wbudowany w instrument na trakturze mechanicznej – tak jak dawniej budowano organy. Elektronika i mechanika w jednym – niczym w silniku najnowszej generacji.

Kolejne zaskoczenie to liczba i różnorodność piszczałek – 4736 sztuk rozmieszczonych na pięciu kondygnacjach. Największa piszczałka, długa na 12 metrów, generuje dźwięki na granicy słyszalności, wzbudzając fale dźwiękowe odbierane całym ciałem. Najmniejsza ma zaledwie 11 milimetrów. Uzupełniają je 84 głosy oraz instrumenty perkusyjne, pozwalając tworzyć miliony kombinacji barw i odcieni. Składają się na skończony w doskonałości instrument, który pod względem rozmiarów, siły brzmienia, możliwości kolorystycznych oraz zakresu częstotliwości przewyższa orkiestrę symfoniczną.

Mistrz z Wrocławia

Miałem też niezwykłe szczęście, bowiem w tajniki instrumentu wprowadzał mnie Andrzej Lech Kriese – organmistrz, pasjonat, który budowaniu i rekonstrukcji organów oddał serce i podporządkował całe życie, przez długie lata związany z firmą Orgelbau Klais. Po 14 latach zdobywania doświadczenia w najlepszych warsztatach w Europie i uczestnictwie w projektach budowy organów w najbardziej renomowanych salach koncertowych świata, otworzył własną pracownię we Wrocławiu. Dlatego też dyrekcja NFM właśnie jego poprosiła o koordynowanie projektu budowy organów.

Andrzej Lech Kriese

Wielką przyjemnością była możliwość zwiedzania wrocławskiej pracowni, która jest centrum koordynacji wszystkich projektów organowych prowadzonych przez niego w Polsce. Nie jest to typowy warsztat organmistrzowski. Andrzej Kriese specjalizuje się również w budowaniu i rekonstrukcji instrumentów historycznych, dlatego miejsce to jest jednocześnie pracownią rzeźby, złotnictwa i pracownią projektową. Zespół rzemieślników-artystów, prawdziwych pasjonatów, przywraca instrumentom historycznym dawną świetność, blask i dźwięk. To również miejsce spotkań przyjaciół sztuki oraz wrocławskiej bohemy artystycznej i jak mówi sam gospodarz: Drzwi do atelier zawsze dla każdego stoją otworem! Andrzej Kriese jest również koordynatorem wielkiej odbudowy organów zaprojektowanych przez Michaela Englera Młodszego w kościele garnizonowym pod wezwaniem św. Elżbiety we Wrocławiu, które spłonęły w pożarze w 1976 roku. Mistrz Kriese tak mówi o swojej pasji: Cieszy mnie, gdy muzycy zasiadają za kontuarem i czarują słuchaczy, gdy instrument się scala i śpiewa, gdy mechanika człowieka połączona z instrumentem staje się jednym, pozwalając w eteryczny sposób ujawnić doskonałość muzyki i instrumentu, zmaterializować się duszy twórcy, zaklętej w materii, na pierwszy rzut oka już martwej, zakurzonej, nadszarpniętej zębem przeszłości, dusza twórcy ożywa… wtedy naprawdę czuję się szczęśliwy.

Koncert inauguracyjny

Uroczysty koncert inauguracyjny uświetnił występ wybitnych polskich organistów, przedstawicieli dwóch pokoleń. W pierwszej części grał nestor polskich organistów, Julian Gembalski, profesor zwyczajny Akademii Muzycznej w Katowicach w Katedrze Organów i Muzyki Kościelnej.
Ten wybitny artysta, zanim związał się na stałe z katowickim ośrodkiem muzycznym, ukończył podyplomowe studia muzyczne w Paryżu w klasie organistów André Isoira i Michaela Chapuisa oraz kurs organmistrzowski w Belgii pod kierunkiem Flora Peetersa. To właśnie Julian Gembalski zaprojektował brzmienie, dyspozycję i architekturę organów w Kościele Opatrzności Bożej w Katowicach i we współpracy z francuskimi organmistrzami nadzorował ich budowę.
W drugiej części publiczność oczarował Karol Mossakowski, młody utalentowany artysta uważany za jednego z najzdolniejszych organistów swojego pokolenia. Absolwent Akademii Muzycznej w Poznaniu oraz Narodowego Konserwatorium w Paryżu, laureat wielu międzynarodowych konkursów organowych, organista tytularny katedry w Lille we Francji, profesor Wyższej Szkoły Muzycznej w San Sebastián.
Muzycy zaprezentowali utwory Françoisa Couperina, Moritza Brosiga, Marcela Duprégo i Ferenca Liszta, a każdy recital kończyła improwizacja. To była swoista podróż przez muzyczne epoki i literaturę organową.
Począwszy od subtelnej formy barokowej przez współczesną harmonię atonalną, zmienne metrum, chaotyczną rytmikę i artykulację, klasterowe akordy oraz glissanda aż po głośne tutti, kiedy organy pełną mocą wypełniły wnętrze sali koncertowej NFM, wprawiając cały budynek w wibracje.
Miłośnicy muzyki organowej w Polsce i na świecie zyskali we wrocławskim NFM wyjątkowe miejsce dla celebrowania zachwytu nad możliwościami tego niezwykłego instrumentu.

Wygodnie i bezpiecznie

Lokalizacja hotelu AC Hotels by Marriott sprawia, że jego wybór podczas wizyty we Wrocławiu jest oczywisty. Hotel oraz NFM znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie, a hotel zachowuje wszelkie wymogi sanitarne obowiązujące w pandemii. Marka AC by Marriott lokuje się w czterogwiazdkowym segmencie lifestyle i jest otwarta na nowe technologie. Jedną z nich jest nowatorskie rozwiązanie, umożliwiające realizowanie płatności za pomocą biometrycznego systemu płatniczego bez konieczności posiadania portfela, karty czy telefonu. Można płacić okiem! W okresie pandemii nabiera to wyjątkowego znaczenia.
Śniadanie można zjeść zarówno w restauracji hotelowej na parterze (o ile nie obowiązują restrykcje związane z pandemią), jak i w pokoju hotelowym. Życzliwa, sprawna i kompetentna obsługa recepcji jest pomocna o każdej porze dnia i nocy. Restauracja hotelowa przy stonowanych dźwiękach dyskretnej i przyjemnej muzyki klubowej serwuje bardzo smaczne posiłki ugotowane ze świeżych produktów, a room service zawsze chętnie doradzi przy wyborze posiłku. Hotel ma przestronne hotelowe SPA z sauną, jacuzzi i największym basenem hotelowym we Wrocławiu. Uprzejma obsługa SPA hotelowego dba w nim o czystość oraz komfort gości hotelowych. Idealna temperatura wody w basenie sprawi, że po kąpieli poczujemy się odprężeni. Dzięki AC Hotels by Marriott Wrocław, wizyta służbowa nie musi być męcząca, a dobre samopoczucie nie musi kończyć się wraz z opuszczeniem gmachu Narodowego Forum Muzyki. |