W przeszłości polska architektura rzadko święciła międzynarodowe triumfy, ale obecnie zdarza się to coraz częściej. Chyba najbardziej spektakularnym sukcesem ostatnich lat było uhonorowanie prestiżową główną nagrodą imienia Miesa van der Rohe budynku Filharmonii Szczecińskiej imienia Mieczysława Karłowicza.

 

Zacznijmy od kilku słów o samej nagrodzie, która pod względem wagi i prestiżu bywa porównywana do filmowych Oskarów. Patronem nagrody jest niemiecki architekt, modernista i minimalista, jeden z twórców stylu międzynarodowego w architekturze. Jest to nagroda Unii Europejskiej przyznawana od 1987 roku za najlepszy budynek Europy. Polskie obiekty były wielokrotnie nominowane do tej nagrody, jednak tylko raz, w 2015 roku, udało się zdobyć główny laur. Trzeba przyznać, że zasłużenie, bowiem Filharmonia Szczecińska swoją oryginalnością i pięknem naprawdę zapiera dech w piersiach.

Lekko

Autorem projektu filharmonii jest Studio Barozzi Veiga z Barcelony. Projekt został wyłoniony w międzynarodowym konkursie spośród 420 projektów z całego świata.
Ten wyjątkowy obiekt stanął w miejscu dawnego Domu Koncertowego zburzonego w czasie II wojny światowej, w centralnej części Szczecina, w otoczeniu przedwojennej zabudowy. Nie odnosi się jednak do niej w prosty sposób. Fasada złożona z segmentów przekrytych spadzistymi dachami nawiązuje wprawdzie do historycznej architektury miasta hanzeatyckiego, jednak zastosowane rozwiązania są na wskroś nowatorskie. Materiały użyte do kształtowania fasady pozwoliły na uzyskanie niebywałej lekkości: drobny pionowy podział szklanej elewacji sprawia, że wydaje się ona zbudowana z lodu lub kryształu. Przeszklenie budynku pozwala na zmienną grę światłem: po zmroku filharmonia błyszczy wewnętrznym światłem niczym ogromna lampa i właśnie wtedy wywiera największe wrażenie. Na co dzień budynek emanuje białym światłem, które może przybierać różne barwy. Niech nie zwiedzie nas jednak rzeźbiarska zewnętrzna forma obiektu. W tej rozedrganej, dynamicznej bryle kryje się uporządkowana przestrzeń.

Fot. Kapitel

Słonecznie i księżycowo

Na 12 tysiącach metrów kwadratowych, rozmieszczonych na czterech kondygnacjach, zaprojektowano dwie sale koncertowe – symfoniczną na 953 osób i kameralną na 192 osoby – wraz z niezbędnym zapleczem użytkowym i technicznym, przestrzeń ekspozycyjną, sklep, kawiarnię oraz pomieszczenia biurowe i magazynowe.
Sale koncertowe zaprojektowano w niezwykle nowatorski sposób. Są idealne pod względem akustyki, a przy tym posiadają niespotykaną liczbę ruchomych elementów, co pozwala dostosować je do różnych gatunków wykonywanej muzyki. Osiągnięcie doskonałego brzmienia w zestawieniu z elastycznością przestrzeni stanowiło wielkie wyzwanie dla architektów i akustyków. Trzeba przyznać, że autorzy w pełni sprostali temu wyzwaniu – obie sale koncertowe porównywane są do najznakomitszych realizacji w Europie. Podobno twórca akustyki tego obiektu po pierwszym koncercie, który usłyszał, rozpłakał się ze wzruszenia. Sala symfoniczna nosi nazwę Słonecznej ze względu na wykończenie złocistymi panelami pokrytymi szlagmetalem – jest jasna i świetlista niczym pogodny, gorący dzień. Trójkątne, ukośne panele stanowią nie tylko ozdobę, ale mają za zadanie odpowiednie odbicie i rozproszenie dźwięku. Spomiędzy paneli sączy się odbite światło, wzmacniając wrażenie słonecznej świetlistości. W przeciwieństwie do Sali Kameralnej, której sufit i ściany są całkowicie czarne, rozświetlają je tylko drobne punkty świetlne, przypominające gwiazdy na ciemnym nocnym niebie. Stąd nazwa – Sala Księżycowa. W niej odbywają się zazwyczaj mniej formalne koncerty muzyki kameralnej i jazzowej. Na szczególną uwagę zasługuje niezwykła dbałość o szczegóły. W Sali Księżycowej dodatki są srebrne, a numery siedzeń wyszywane są srebrną nitką, natomiast w Sali Słonecznej użyto nitki złotej. Obie są perełkami zarówno akustyki, jak i dizajnu.

Harmonijnie

Pozostałe części obiektu zaprojektowano w stonowanej kolorystyce – dominuje biel, szarość i czerń. Po wejściu do budynku widzimy, że strzeliste, rozproszone dachy nie są wyłącznie zabiegiem formalnym. Kryją w sobie liczne przeszklenia, które doświetlają wnętrze z góry. Widzimy to już w hallu wejściowym wysokim na trzy kondygnacje. Światło sączy się tam poprzez otwory w suficie. Wielofunkcyjna przestrzeń jest miejscem licznych wydarzeń nie tylko muzycznych, ale również wystaw, projekcji filmowych czy spotkań. Po obu stronach hallu znajdują się klatki schodowe: spiralna i prosta. W razie potrzeby schody mogą pełnić funkcję widowni. Wielka przestrzeń sprawia wrażenie surowej i minimalistycznej. Funkcje strefy wejściowej (kasy, szatnie, kawiarnia, punkt informacji i sprzedaży, salonik wiolinowy) są dyskretnie ukryte. Wchodząc do tak skomponowanej, prawie pustej przestrzeni, moglibyśmy spodziewać się pogłosu, którego nie ma dzięki wygłuszającym panelom. Dlatego również hall wejściowy może być miejscem imprez wymagających dobrej akustyki.
Warto poświęcić chwilę uwagi otoczeniu filharmonii. Bezpośrednio sąsiaduje ona z przedwojennym ciężkim budynkiem policji, z którym kontrastuje kolorem i formą. Naprzeciwko wejścia głównego rozpościera się plac – muzeum, czyli Centrum Dialogu Przełomy.
Pod ukośną podłogą placu znajduje się oddział Muzeum Narodowego w Szczecinie, znakomity obiekt zasługujący na osobny artykuł. Ze względu na ukrycie swojej funkcji pod ziemią nie konkuruje z monumentalnym budynkiem filharmonii.
Ważną rolę odgrywa zieleń, dla której biała bryła z jednej strony stanowi doskonałe tło, z drugiej zaś – z wnętrza filharmonii rozpościera się widok na bogatą roślinność okolicznych skwerów.

Kontrowersyjnie

Budynek Filharmonii Szczecińskiej, doceniony przez architektów i wielokrotnie nagradzany, wzbudza wiele zachwytów, jednak dają się słyszeć również głosy krytyczne. Krytyka płynie zarówno ze strony zwolenników tradycji i nawiązywania do historii w architekturze, jak i miłośników bezkompromisowej nowoczesności. Z jednej strony projektowi zarzuca się zbyt dosłowne naśladownictwo kształtów przedwojennych kamienic, z drugiej – kontrowersje budzi biały kolor budynku, zdecydowanie wyróżniający się w śródmiejskiej zabudowie Szczecina oraz użycie współczesnych materiałów: szkła i blachy (niektórzy nazywali go wręcz blaszakiem lub barakiem). Inne zarzuty dotyczą funkcjonalności: nie wszystkie pokoje biurowe są oświetlone światłem dziennym, a przy tym jest ich zbyt mało, co z pewnością jest konsekwencją konieczności usytuowania budynku o tak bogatym programie na niewielkiej działce. Warto nadmienić, że filharmonia nie jest gmachem bardzo drogim jak na tego typu obiekt. Koszt jej wybudowania wyniósł 120 milionów złotych. Wydaje się to dużo, ale porównując ją na przykład z kosztem Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu to aż pięciokrotnie mniej.
Pomimo tych kontrowersji nie da się ukryć, że obiekt stał się ikoną miasta odwiedzaną nie tylko przez melomanów. Z czasem wrósł w pejzaż Szczecina, cieszy się sławą zwycięzcy międzynarodowego konkursu i zyskuje sympatię mieszkańców oraz odwiedzających. Stał się nie tylko centrum muzyki i miejscem wielu wydarzeń kulturalnych, ale również lubianym miejscem spotkań. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że dopiero gdy został doceniony na świecie, polubili go również Polacy. |

Fot. Kapitel