Plakat traktowany jest w Polsce, ze zrozumiałych względów, z potężną estymą. Ciągle jawi się w świadomości ogólnej jako autonomiczne, jednostkowe dzieło, które nie podlega żadnym mechanizmom zewnętrznym i konstytuowane jest jedynie przez samego artystę. O tym, jak jest w praktyce, rozmawiamy z profesorem Piotrem Garlickim.

 

Tekst: Katarzyna Skorska

 

Polska Szkoła Plakatu odnosiła za granicą spektakularne sukcesy, nazwiska grafików-plakacistów były powszechnie znane, zaś ich prace określano często mianem czystej sztuki. Henryk Tomaszewski, Jan Lenica, Roman Cieślewicz, Maciej Urbaniec czy Waldemar Świerzy uznawani byli za wyrocznie w projektowaniu graficznym. Co więcej, przeglądy takie jak Biennale Plakatu Polskiego w Katowicach i Międzynarodowe Biennale Plakatu w Warszawie, były jednymi z najważniejszych wydarzeń kulturalnych w kraju.
Często słyszy się stwierdzenie, że dobry plakat sam się obroni. Tymczasem, moje własne doświadczenia projektowe – twierdzi profesor Piotr Garlicki – sprawiły, że doszedłem do zgoła odmiennych wniosków. Otóż – sam plakat, niestety, nie da rady „się obronić”. W dobie kultury obrazkowej i narastającego szumu informacyjnego jest on jedynie częścią większej całości. Trzeba mieć świadomość, że w komunikacie funkcjonuje na równi z ulotką, katalogiem, filmem promocyjnym, Internetem czy instalacjami i działaniami w przestrzeni publicznej. Tworzy z nimi swoistą symbiozę, uzupełniając przekaz. Oceniać go zatem można także, tylko w tym szerszym kontekście i z uwzględnieniem całego spektrum działań.
Odkąd pamiętam, głównym obiektem mojej fascynacji był plakat i mechanizmy, które rządzą procesem jego tworzenia – wspomina Piotr Garlicki. – Zafascynowany tą dziedziną plastyki, jeszcze przed studiami na warszawskiej ASP, wiedziałem jakie zagadnienia będę chciał zgłębiać w pracowni mistrzowskiej – dodaje nasz bohater. – Z pełną zatem świadomością wybrałem zajęcia prowadzone przez Maćka Urbańca. Tak zaczęła się wieloletnia znajomość, która ukształtowała mój sposób myślenia w projektowaniu graficznym. Maciek podczas korekt mówił mało, uważnie słuchał i skupiał się nad wypowiedzią – tak, aby jak najtrafniej oddać słowami to, o co mu chodzi: „Nie hałasuj niepotrzebnie”, „Zaufaj inteligencji odbiorcy”, „Mów krótko”, „Bądź dowcipny, ale nie łaskocz”, „Usuń z plakatu wszystko, co nie jest niezbędne”, „Użyj typografii jako równoważnika w kompozycji”, „Miej przyjemność robienia tego, co uważasz za słuszne, i odwagę błądzenia”. Można powiedzieć, że w tych cytatach zawarte jest wszystko, co najważniejsze – wszystko, czego nauczyłem się podczas trzech lat studiów u Urbańca i to, co dzisiaj staram się stosować podczas projektowania – dodaje Piotr Garlicki.

Jego pierwsze plakaty – poza nielicznymi wyjątkami – wyróżniała prosta, dynamiczna forma oparta na graficznym geście. Powstały wówczas prace takie, jak: Grenzenlos Warschau-Berlin. Kulturelle Begegnung mit Polen (1995), Światowy Dzień Telekomunikacji – 17 maja 1996 r. (1996), Mistrz i uczeń (1998) czy Polska Książka 2000 (1999). Komponowane na białym tle zawierały obraz tworzony za pomocą wyrazistych pociągnięć grubym pędzlem. Bardzo oszczędne stosowanie koloru sprowadzało się w nich jedynie do barw podstawowych (czerwień, żółć, czerń). W czasie, gdy powstawały wyżej wymienione plakaty, Piotr Garlicki był również związany z wytwórniami płytowymi, m.in. z Universal Music Polska, EMI czy BMG. Zaprojektował wiele okładek i całych opraw graficznych.

Praca nad projektami wielopłaszczyznowymi, a co za tym idzie – praca w zespołach – miała wpływ na moją twórczość i postrzeganie roli projektanta w całym procesie powstawania komunikacji wizualnej. Zacząłem dostrzegać wtedy, że jednostkowe dzieło, a tym jest przecież plakat czy znak graficzny, to dopiero zaczyn, początek lub jedynie skromna część tego, czym jest system identyfikacji. Warto przypomnieć, że miało to miejsce w drugiej połowie lat 90., kiedy zagadnienia związane z nowoczesnymi mechanizmami rządzącymi projektowaniem graficznym jeszcze w Polsce raczkowały. Projektując okładki oraz wszelkie materiały promocyjne dla takich artystów jak Tadeusz Nalepa, Varius Manx, Robert Gawliński czy De Mono, polegałem jedynie na samodzielnie zdobytej wiedzy i intuicji grafika – zaznacza nasz bohater.

Na początku XXI w. zaczął pracować przy rozbudowanych kampaniach promocyjnych.
Te doświadczenia uzmysłowiły mi, że projektant graficzny nie działa w próżni. Błędem bowiem jest stwierdzenie, że najważniejszym elementem dobrej komunikacji wizualnej jest nieskrępowana wypowiedź artystyczna.
W nowoczesnym projektowaniu graficznym praca designera musi bazować na informacjach z takich dziedzin, jak marketing, psychologia, metodologia logiczna czy kulturoznawstwo. Spektrum działań prowadzących do sukcesu opiera się na pracy zespołu, a do zadań grafika należy twórcze przeniesienie wypracowanych idei na język wizualny. Zaprojektowanie dobrej (czyli efektywnej) kampanii nie jest łatwe. Zabawa zaczyna się od określenia jej mierzalnego celu i grupy docelowej. Następnie przeprowadza się wnikliwe badania marketingowe, wyciąga z nich wnioski, planuje strategię, a kreację zleca kreatywnym – zaznacza Piotr Garlicki. – W oparciu właśnie o te zasady pracowałem przez kilka lat nad kampaniami reklamowymi, oprawami graficznymi wydarzeń i identyfikacjami wizualnymi firm. W 2007 r. zaprojektowałem oprawę graficzną dla 44. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Podobnymi założeniami kierowałem się przy projektowaniu opraw graficznych II i III Forum Funduszy Europejskich (2009, 2010) czy I i II Triennale Sztuk Graficznych im. T. Kulisiewicza w Warszawie IMPRINT (2008, 2011). Na początku pracy nad ostatnim triennale, miałem jasno wyznaczony przez organizatorów temat, który zawierał się w słowie „metropolis”. Jego ideą było określenie nowych kierunków, obserwowanych w twórczości plastycznej, usytuowanych na skrzyżowaniu sztuki i nowoczesnych technologii. Naturalnym krokiem w rozwoju, stało się zainteresowanie Piotra Garlickiego znakami graficznymi.
Pierwsze z nich zacząłem projektować już pod koniec lat 90. Zawsze uważałem, że najszlachetniejszą formą znaku graficznego jest surowa geometria i zaskakujące układy, jakie można za jej pomocą budować. Dlatego, gdy tylko było to uzasadnione projektowo, konstruowałem je w oparciu o siatki modularne. Siatka dyscyplinuje projektanta w procesie twórczym. Tak zostały skonstruowane projekty m.in. dla: Goldfinger PR, Zamku Królewskiego w Warszawie, Akademii Fonograficznej, IMPRINT czy programu edukacyjnego „Świadomie o atomie”. Przykładowo, w znaku Zamku Królewskiego skupiłem się na misji muzeum – ochronie czegoś drogocennego – i zawarłem ją w trzech kwadratach. Za pomocą prostej siatki zbudowałem grubą bordiurę, która ściśle otulała symbol korony.
Pochłonięty tworzeniem nowych konfiguracji w projektowaniu dla instytucji czy marek, stara się wciąż nie zapominać o swojej pierwszej pasji, którą jest plakat. Przyznaje jednak, że podchodzi do tej dziedziny już trochę inaczej niż kiedyś. Teraz plakat jest dla Piotra Garlickiego jedynie ważnym elementem całości środków użytych w ramach informowania o danym wydarzeniu. |

 

Prof. Piotr Garlicki studiował w warszawskiej ASP na Wydziale Grafiki, dyplom uzyskał w pracowni plakatu prof. Macieja Urbańca w 1995 r. Prowadzi zajęcia na Wydziale Grafiki w Pracowni Znaku i Kompleksowego Projektowania Graficznego. Laureat wielu nagród i wyróżnień. Jego prace znajdują się w zbiorach wielu muzeów w Polsce i na świecie oraz w kolekcjach prywatnych.