Zamek Królewski w Warszawie odbudowano dzięki wielkiej narodowej zbiórce funduszy i mobilizacji Polaków w kraju i za granicą. Każdy chciał mieć choćby najmniejszy wkład w przywracanie jego dawnej świetności. Od tamtego wielkiego poruszenia mija pięćdziesiąt lat i przez te wszystkie lata Zamek Królewski nieustannie i konsekwentnie budował swoje piękno i znaczenie. Dzisiaj znowu możemy się przyczynić do powiększenia jego zasobów. Rozmawiam z prof. Wojciechem Fałkowskim, dyrektorem Zamku Królewskiego w Warszawie, w przeddzień jubileuszowych obchodów.

 

Tekst: Beata Brzeska
Zdjęcia: Archiwum Zamku Królewskiego w Warszawie – Muzeum

 

Przed Zamkiem Królewskim kolejny wielki jubileusz – 50-lecie podjęcia decyzji o jego odbudowie. Dlaczego decyzja o odbudowie nie była tak oczywista i zapadła dopiero 27 lat po wojnie?
Decyzja o odbudowie była oczywista, ale powód, dla którego nie chciano go odbudować, był w istocie taki sam, jak przyczyna zniszczenia przez Niemców. Zamek był i jest nadal symbolem polskiej państwowości, wielkiej historii i suwerennego niepodległego państwa. Dlatego Niemcy już we wrześniu 1939 roku starali się go zniszczyć – najpierw przez naloty bombowe, potem wywiercając otwory dla ładunków wybuchowych i ostatecznie wysadzając go pod koniec powstania warszawskiego.

Co ich przed tym powstrzymało na początku 1940 roku? Rzeczywiście mróz?
Zamek był już zrujnowany i wypalony. Może mieli inne zadania, pilniejsze zajęcia, albo po prostu uznali, że widok Zamku w takim stanie wpłynie demobilizująco na polskie społeczeństwo, a w szczególności na warszawiaków. Trudno ocenić dlaczego, ale zrobili to konsekwentnie w końcu okupacji, kiedy już było wiadomo, że się z Warszawy wycofają. A pomimo to zniszczyli Zamek, jak i całą Warszawę, wcześniej go ograbiając i wywożąc wszystko, co tylko znaleźli wartościowego.

Zamek Królewski z widocznymi śladami pierwszych zniszczeń, 17 września 1939

Mamy koniec wojny i wyzwolenie. Jest decyzja o odbudowie, ale…
Zaraz po wojnie została uchwalona sejmowa ustawa o odbudowie Zamku. Równolegle zaczęto z sukcesem odbudowywać Stare i Nowe Miasto – bardzo zniszczone – i zbudowano nowe osiedle mieszkaniowe Mariensztat. Dwa kwartały sąsiadujące bezpośrednio z Zamkiem Królewskim odbudowano, a samego Zamku nie. Co więcej, w latach 60. zdecydowano odbudować oficynę, która należała do Zamku, tak zwaną Bacciarellówkę – najpierw oddając ją do dyspozycji komunistycznych dygnitarzy, a później umieszczając tam Urząd Stanu Cywilnego, tzw. Pałac Ślubów. Zamek natomiast pozostawał nieodbudowany i istniał zakaz mówienia o tym publicznie, nie wolno też było podejmować tematu jego stanu. Zakaz do tego stopnia był podtrzymywany, że już po samej decyzji o odbudowie, cenzura skreślała nazwę Zamek Królewski na rzecz nazwy Zamek warszawski, żeby pomniejszać jego rangę. Komuniści obawiali się, że Zamek stanie się znowu symbolem niepodległego państwa polskiego. I to jest swoiste memento: Zamek Królewski, który miał być całkowicie wyparty ze świadomości Polaków przez ćwierć wieku przetrwał w pamięci i w końcu został odbudowany.

Odbudowa Zamku Królewskiego, 1971-1974

Emocje od początku budziła też dyskusja o kształcie odbudowanego Zamku, ścierały się różne stanowiska i pomysły.
Rzeczywiście istniały rozmaite koncepcje odbudowy, które ucichły, kiedy stało się jasne, że są po prostu nierealne, bo nie było decyzji o odbudowie. Zaraz po wojnie popularne były dwa pomysły: bardzo werystyczny, dokładnie odtwarzający stan poprzedni, i drugi, który chciał zmodyfikować kształt i funkcję Zamku, dostosowując go do ówczesnych możliwości technicznych. Moim zdaniem to była bardzo twórcza dyskusja. Zresztą to odwieczny dylemat współczesnych konserwatorów i architektów, dzisiaj też trwają dyskusje o tym, jak odbudować katedrę Notre-Dame. Jedna opcja to odbudowa wiernej kopii tego, co spłonęło, a druga to pomysły na szklaną iglicę czy modyfikację fasady głównej. Nie mówiąc już o zmianie funkcji z sakralnej na kulturową. Takie dyskusje są zawsze twórcze.

Cieszy się pan, że wtedy wybrano projekt prof. Bogusławskiego, zakładający wierne odtworzenie i bryły i funkcji Zamku Królewskiego?
Bardzo, i to z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że to pokazuje trwałość tradycji i ciągłość polskiej historii, od XVII wieku przez 400 lat aż do dzisiaj. Drugi powód jest związany z funkcją – w harmonijny sposób Zamek łączy funkcję protokolarną, muzealną i reprezentacyjną. Stary kształt umożliwia spełnianie tych trzech funkcji. Gdybyśmy cokolwiek pozmieniali w wewnętrznej strukturze, położeniu sal, układach komunikacyjnych, etc., to któraś z tych funkcji nie mogłaby być tak dobrze realizowana.

Odbudowa Zamku Królewskiego, 1971-1974

O zachowaniu funkcji Zamku Królewskiego Polacy zdecydowali w wielkim referendum rozpisanym po decyzji o odbudowie. Co spowodowało zmianę decyzji władz w 1971 roku i dlaczego zdecydowano się na narodową zbiórkę funduszy na odbudowę, która przecież przywoływała rangę Zamku i opierała się na świadomości jego znaczenia?
Nowa władza, po dramatycznych wydarzeniach na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku, chciała uzyskać w społeczeństwie większą legitymizację swoich rządów. Otrzymała na początku pewien kredyt zaufania, ale był on bardzo wątły, obwarowany dużą nieufnością i przekonaniem, że trzeba nowej władzy patrzeć na ręce. I wtedy wymyślono, że odbudowa Zamku, tak długo odwlekana i odrzucana przez poprzedniego pierwszego sekretarza PZPR, będzie sygnałem dla społeczeństwa, że władza rozumie jego potrzeby i chce być razem z narodem. Wykorzystał ten moment prof. Stanisław Lorentz i grupa historyków i konserwatorów, którą zebrał wokół siebie, żeby powołać Obywatelski Komitet Odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie. Od samego początku Komitet był emanacją społeczeństwa, nie tylko specjalistów, ale właśnie wszystkich Polaków w kraju i za granicą, którzy domagali się przywrócenia Zamku jako symbolu polskiej historii. Zgoda komunistów na odbudowę była mocno związana z postanowieniem, że powinno tego dokonać społeczeństwo, co wiązało się z przekonaniem, że to się po prostu nie uda. Władze liczyły na to, że nie uda się zebrać funduszy, zgromadzić materiałów, a sama idea odbudowy rozmyje się i wkrótce zostanie zapomniana, a entuzjazm wygaśnie. Nic bardziej mylnego. Miliony Polaków śledziły odbudowę, tysiące ludzi chciało pomagać w pracach, okazało się, że przedsiębiorstwa, które miały nadwyżki produkcyjne i materiałowe, przeznaczały je właśnie na odbudowę Zamku. Słowem odzew społeczny był tak duży, że zaskoczył wszystkich. Najmniej zaskoczył grupę ludzi wokół Stanisława Lorentza, bo oni na to liczyli i tego się spodziewali. Potrzeba potwierdzenia istnienia Polski, a tak wtedy postrzegano odbudowę Zamku Królewskiego, była tak wielka, że Zamek w ciągu dziesięciolecia został postawiony w sposób już niemal kompletny, doskonały.

Pierwsi zwiedzający nie musieli nawet tyle czekać. Pierwszą wystawę otwarto dużo wcześniej.
Pierwszą wystawę jeszcze w nieotynkowanych murach otwarto w 1974 roku właśnie po to, żeby pokazać zawrotne tempo postępów na budowie i podkreślić muzealną funkcję Zamku Królewskiego. Komuniści chcieli też mieć apartamenty dla przedstawicieli władzy i do tej pory mamy na drugim piętrze dwie łazienki, które zostały przekształcone w miejsca pracy dla kustoszy muzealnych, a wcześniej miały być częścią apartamentów gościnnych Urzędu Rady Ministrów.

Skarbonka na Placu Zamkowym

Zaskakujące jest to, że fundusze zgromadzone podczas narodowej zbiórki skończyły się dopiero w 1982 roku. To pokazuje, jakie ta odbudowa miała naprawdę znaczenie dla Polaków.
To była ogromna mobilizacja wszystkich Polaków w kraju i za granicą. Emigracja początkowo obawiała się, że zbiórka jest w pewnym sensie legitymizacją tej władzy, ale zwyciężyło w końcu przekonanie, że to kolejny kawałek wolnej Polski odebrany komunistom. Zbiórka to nie tylko były pieniądze, to także dary. Trzeba podkreślić, że podczas pożaru na początku września 1939 roku, dużą część wyposażenia zdołano uratować, przechować i teraz wracała na swoje miejsce. Podczas okupacji odkuwano stiuki i ornamenty po to, żeby były wzorem przy odbudowie. Do tej pory można rozpoznać po tonacji koloru oryginalne fragmenty ścian. Dary od osób prywatnych i fundacji – Andrzeja Ciechanowieckiego, Teresy Sahakian, Karoliny Lanckorońskiej i wielu innych prywatnych darczyńców – są świadectwem pamięci o randze tego muzeum, a z drugiej strony autentyczną pomocą, która pozwoliła stworzyć atmosferę wnętrz.

Zamek planuje zbiórkę funduszy w jubileuszowym roku rozpoczęcia odbudowy. Myśli pan, że dzisiaj jest możliwe powtórzenie takiego entuzjazmu i zaangażowania?
Z całą pewnością nie – czasy są zupełnie inne – mamy wolne państwo i władzę, która poczuwa się do opieki nad muzeami, w tym nad Zamkiem Królewskim. Jednak sami też musimy sprostać wyzwaniom bieżącego czasu.

Posąg Chronosa-Saturna z zegarem rotacyjnym, Giacomo Monaldi, Warszawa 1786, Sala Rycerska

Na co przeznaczone będą zebrane fundusze?
Z jednej strony jest potrzebna modernizacja techniczna – materiały z PRL-u nie są zbyt trwałe, a minęło już 50 lat. Trzeba na przykład wymienić całą klimatyzację, co jest niezwykle kosztownym przedsięwzięciem. Z drugiej strony trzeba wykorzystywać nowe możliwości. Myślę tu o budowie nowoczesnego magazynu studialnego, który będzie nie tylko zapleczem magazynowym, ale również siedzibą pracowni konserwatorskich i miejscem do pracy naukowej. Jednak daleko trudniejsze jest odtworzenie atmosfery historycznych wnętrz królów Pierwszej Rzeczypospolitej, zwłaszcza z końcówki XVI wieku i z XVII wieku. Wnętrza z czasów Stanisława Augusta są bardzo dobre, to jest klasa światowa. Chcemy dążyć do uzupełnienia zbiorów, wypełnienia luk. Cały czas pojawiają się na rynku antykwarycznym unikalne dzieła sztuki i rzemiosła, które znakomicie pasują do kolekcji zamkowej i podnosiłyby rangę naszych zbiorów. To zadanie trudne, wymagające czasu i śledzenia oferty antykwarycznej. Jednocześnie bardzo kosztowne. Myślę, że zebranie funduszy na odtworzenie kolekcji jest możliwe, jeśli zaangażują się wielkie firmy i będzie entuzjastyczne poparcie tej idei przez społeczeństwo. Nie sądzę, żeby zbiórka wśród obywateli przyniosła duże rezultaty, ale jeżeli wypracujemy taką chęć uczestniczenia w dziele zbudowania wspaniałego muzeum i jednocześnie pomnika polskiej historii, który cały czas przecież pełni funkcję decorum dla międzynarodowych spotkań, to w krótkim czasie, zakładam, że to będzie około 10 lat, ten skok na miarę najlepszych muzeów na świecie jest możliwy do wykonania.

Może pan już powiedzieć o konkretnych celach zbiórki?
Oczywiście. Odtworzenie dawnej świetności Sali Tronowej z okresu panowania Stanisława Augusta i rekonstrukcja haftów na zaplecku tronu jest jednym z takich celów. Podobnie jak odtworzenie dekoracji stiukowej w Nowej Izbie Poselskiej, czy odtworzenie wyposażenia Pokoju Audiencjonalnego Starego. W dalszej perspektywie jest potrzeba stworzenia galerii rzeźby. Możliwości działania są naprawdę bardzo duże. Te możliwości dopasowujemy do oferty antykwarycznej na świecie. Nie sztuką jest kupienie czegoś średniej jakości, my szukamy wyłącznie rzeczy dobrych, bardzo dobrych i wybitnych. Dlatego musimy polować zarówno na rzeźby, które wejdą w wyposażenie historycznych wnętrz, jak również na takie, które w dalszej kolejności zasilą zamkową galerię rzeźby. Także nasz zbiór mebli domaga się uzupełnienia, chcemy powiększyć zbiór porcelany. Ostatnio kupiliśmy znakomitej jakości pas słucki z końca XVIII wieku ze złotą nicią, który jest absolutnym rarytasem. Musimy wykorzystywać okazje, a jednocześnie je kreować. Wiosną pokazywaliśmy serwis, który król polski ofiarował sułtanowi Turcji. Drugi komplet został w kraju i uległ rozproszeniu. Po tej wystawie już się pojawiły cztery nowe elementy tego serwisu zaofiarowane przez ich współczesnego właściciela. To pokazuje, jak nasze działania i kontakty pozwalają odtwarzać zbiory.

Jubileusz będzie trwał cztery lata, upamiętniając czas od rozpoczęcia budowy w 1971 roku do pierwszej wystawy w 1974 roku.
Pierwszą wystawą, właśnie w 1974 roku, była wystawa prac Władysława Hasiora. Jubileusz chcemy zamknąć w takich ramach: od powołania Obywatelskiego Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie do pierwszej wystawy w jeszcze nieotynkowanych, surowych, nieprzyjaznych murach. Tę wystawę pokażemy, a właściwie odtworzymy w 2024 roku. Chcemy doprowadzić do sytuacji, w której zwiedzający nie będą przychodzili do Zamku raz w życiu – będą odwiedzać konkretne wystawy i wydarzenia kulturalne. Chcemy też zmobilizować firmy państwowe i prywatne do stworzenia funduszu zakupowego i konserwatorskiego. Wystawimy skarbonkę na indywidualne darowizny zwiedzających. Jubileusz będzie też okazją do przypomnienia postaci, które doprowadziły do powstania Zamku Królewskiego w jego obecnym kształcie – Stanisława Lorentza, Aleksandra Gieysztora, Jana Zachwatowicza czy Jana Bogusławskiego. Postaci, których zaangażowanie w odbudowę Zamku może i powinno być dla nas wszystkich drogowskazem. |

Pokój Audiencjonalny Stary